czwartek, 23 czerwca 2022

O czym jest Film balkonowy?

 Film balkonowy Pawła Łozińskiego (2021) to ciekawy eksperyment. Reżyser postawił kamerę na swoim balkonie, skierował jej oko na chodnik, zamontował mikrofon na ogrodzeniu i postanowił pytać przechodniów o rzeczy rozmaite. Kim są, co robią, co mogą powiedzieć o życiu, gdzie zmierzają i jak się w danym momencie czują. Łoziński przedstawia w formie dokumentu ludzi zwykłych i niezwykłych, przypadkowych spacerowiczów i swoich sąsiadów. I to właśnie przechodnie są tutaj najbardziej interesujący.

Pod kamienicą na warszawskiej Saskiej Kępie, gdzie mieszka reżyser, przewinęło się wiele barwnych postaci. Podczas trwających dwa lata zdjęć z Łozińskim rozmawiali rodzice z dziećmi, starzy znajomi, sąsiedzi czy przypadkowi ludzie wyprowadzający psy na spacer. W tym tłumie przechodniów znalazło się parę osób, którym reżyser poświęcił więcej czasu niż innym. Zapadającym głęboko w pamięć był choćby mężczyzna, który wyszedł z zakładu karnego i zaczął żebrać pod oknem Łozińskiego. Ze słów byłego osadzonego wynikało, że po odzyskaniu wolności był pełen nadziei, podczas odsiadki zdał bowiem maturę i uczestniczył w kursach zawodowych. Potem jednak trafił na ulicę, nie mógł bowiem znaleźć pracy. Pod koniec filmu, gdy reżyser jest już z nim w lepszych stosunkach, wyjawia więcej faktów ze swojego życia – okazuje się, że jakoś wiąże koniec z końcem.

 Przechodnie zazwyczaj są wstydliwi, nie chcą rozmawiać z Łozińskim ani na nic się żalić (chyba, że na Polskę!). Nie ma im się tutaj co dziwić – rzadko kto jest gotowy odpowiadać z marszu na pytania o sens życia czy swoje marzenia. Przechodnie zdają się również czuć, że nie wpisują się w model interesującego rozmówcy, który ma coś ciekawego do powiedzenia i mógłby wystąpić w filmie. Są jednak wyjątki: dziewczyna śpiewająca piosenkę, starsza sąsiadka zawsze mająca w rękawie jakąś plotkę, listonosz narzekający na degradację jego zawodu („Już nie jestem listonoszem. Jestem zakuponoszem!”) czy kobieta biegnąca z prezentem dla swojej partnerki, która czeka z dzieckiem paręnaście metrów dalej.

O czym jest Film balkonowy? Pytanie to kołacze się w głowie w trakcie całego seansu i ma wiele odpowiedzi. To film o życiu, o tym, że za każdym spotkanym na ulicy człowiekiem stoi jakaś (często dramatyczna, jak w przypadku byłego więźnia) historia. To opowieść o przemijaniu, o kolejnych etapach w życiu, o tym co niespodziewane. Można też powiedzieć, że to film o Polakach – o ich narzekaniu na życie, na rząd. Na tych, co „obnoszą się” ze swoją orientacją seksualną – co pada z ust uczestnika Marszu Niepodległości. Przede wszystkim jednak to spokojna, melancholijna historia o codzienności, zwracająca uwagę na rzeczy zwykle pomijane z racji swojej powszechności. Łoziński udowadnia, że pomimo tego, co mówi wielu z przechodniów, każdy ma coś do (o)powiedzenia i za wszystkimi stoi jakaś historia, która warta jest usłyszenia i docenienia. A to właśnie zdaje się Film balkonowy robić najlepiej.


Kajetan Poniatyszyn

Dlaczego uwielbiamy produkcje o seryjnych mordercach?

Brutalność ich czynów nie zna granic. Zagłębiając się w archiwum najsłynniejszych krwawych zbrodni, często wydaje nam się, że człowiek nie może mieć w sobie więcej zła. Odkrywając szczegóły kolejnych tragicznych wydarzeń uświadamiamy sobie, że potworność ich czynów za każdym razem potrafi zaskoczyć. “Najsłynniejsi” z nich doczekali się osobistych książek, podcastów, filmów czy seriali o swoim życiu prywatnym i popełnionych przestępstwach. Nie są to produkcje dla osób o słabych nerwach. To nie jest fikcja. Ci ludzie naprawdę istnieli, a to wszystko naprawdę się zdarzyło.  

grafika: https://www.thrillist.com/lifestyle/nation/son-of-sam-jeffrey-dahmer-ted-bundy-the-most-notorious-serial-killers-from-every-state
Tematyka mordercza budzi ogromne zainteresowanie. Osobiście również należę do osób niezwykle zainteresowanych tym, co motywuje człowieka do tak zwyrodniałych zbrodni. Jeśli dłużej się nad tym zastanowimy, fascynacja ludźmi, którzy obcinają głowy, bestialsko torturują, a czasem odprawiają upiorne rytuały, może wydawać się nieco dziwna. Natomiast prawdą jest, że ludzie od zawsze interesują się tragediami i chcą nie chcąc, większość z nas lubi zagłębiać się w mroczne historie, o ile nie dotyczą bezpośrednio nas samych bądź kogoś z najbliższego otoczenia.

   Często też zadajemy sobie pytanie, co motywowało tych ludzi do popełnienia zbrodni. Czy byli poczytalni? Zastanawiamy się, czy to ofiary własnej psychiki, czy zwykli bezlitośni mordercy. Taka sytuacja dotyczyła Billy’ego Milligana. Billy co prawda mordercą nie był, ale dopuścił się kilku gwałtów, porwań i napadów z bronią. Po wielu przesłuchaniach przez psychiatrów stwierdzono u niego rozszczepienie osobowości. Oficjalnie uznano, że Milligan ma w sobie 24 różne osobowości. Ta kwestia budzi wątpliwości po dziś dzień. Czy Billy Milligan to ofiara własnej psychiki czy może genialny aktor? Jeśli zaciekawiła was historia Milligana, dokładniej możecie ją poznać oglądając dokument na Netflixie „24 twarze Billy’ego Milligana”.  

grafika:https://www.rottentomatoes.com/tv/monsters_inside_the_24_faces_of_billy_milligan/s01

Ekscytacja tym co przeraża, dotyczy również fanów horrorów. Dlaczego ludzie lubią oglądać filmy wywołujące przerażenie i późniejsze nieprzespane noce? Fani filmów grozy po prostu lubią się bać, a każda produkcja rozpoczynająca się od napisów: „Historia oparta na faktach” czyni film jeszcze bardziej ciekawym. Tematyka kryminalna, w przeciwieństwie do horroru, opiera się na zbrodniach dokonanych przez człowieka. Moim zdaniem właśnie to czyni filmy o seryjnych mordercach o wiele bardziej przerażającymi niż horrory pełne grozy i zjawisk paranormalnych. Fakt, że za to, co się wydarzyło, nie odpowiada żadna upiorna kreatura, ale człowiek. Chociaż można by przysiąc, że tych zbrodni dopuścił się sam diabeł. 

  Eksperci wypowiadają się dość jednoznacznie. Polsko-brytyjski psycholog kryminalny Daniel Boduszek w wywiadzie dla Dziennika Zachodniego opowiedział o tym, dlaczego ludzie lubią oglądać i czytać o seryjnych mordercach: „Ludzie się nudzą w życiu i szukają adrenaliny. Śledzenie spraw wielokrotnych morderców wprowadza do ich codzienności dreszczyk emocji. Ludzie wolą słuchać o tym, że ich koledze się nie powiodło, niż o tym, że odniósł sukces. Myślę, że to tkwi w naturze ludzkiej”. Amerykański kryminolog oraz autor książki „Why we love serial killers?”, Scott Bonn z kolei o fascynacji mordercami, mówi w ten sposób: „Seryjni mordercy ekscytują i fascynują ludzi, podobnie jak wypadki drogowe, pociągowe czy klęski żywiołowe. Ludzie jednocześnie nie chcą patrzeć i nie mogą odwrócić wzroku [...] Fascynacja seryjnymi mordercami opiera się częściowo na potrzebie zrozumienia, dlaczego ktokolwiek miałby się dopuścić tak okropnych czynów, względem innych ludzi, którzy zazwyczaj są dla nich zupełnie obcy”. Czy zainteresowanie seryjnymi mordercami powinno nas wprawiać w poczucie winy? Absolutnie nie! Jak widać, to całkowicie normalne. Nie ma nic złego w interesowaniu się tematyką kryminalną. Zwyczajnie ciekawi nas, co dzieje się w morderczym umyśle i od czego owe działania są zależne. 

  Filmów i seriali o seryjnych mordercach jest mnóstwo i wciąż powstają nowe. Istnieje sporo ikonicznych produkcji, które ciężko przeoczyć. Nic dziwnego, bo te historie potrafią przebić niejeden wybitny kryminał. Trudno uwierzyć, że to nie fikcja i z pewnością nie ogląda się tego łatwo. Mimo to wszyscy jesteśmy ciekawi. Dlaczego? 

grafika: Michaela Kunda

Na pytanie „dlaczego?” najlepiej odpowie nam „Mindhunter”. Serial przedstawia historię dwóch profilerów kryminalnych, którzy odwiedzając najgroźniejsze więzienia Stanów Zjednoczonych, spotykają się z najbrutalniejszymi przestępcami. Detektyw Holden Ford i Bill Tench są wprawdzie postaciami fikcyjnymi, ale stworzono je na wzór prawdziwych agentów FBI, a wszyscy przewijający się w serialu mordercy niestety nie są zmyśleni. W serialu poznajemy m.in takich morderców, jak: Edmund Kemper, Syn Sama, Richard Speck, Elmer Wayne Henley, Wayne Williams i Charles Manson. Detektywi starają się nawiązać swego rodzaju więź z mordercami. Pragną ich zaufania i otwartości. Można powiedzieć, że nawet dążą do tego, aby być postrzeganymi jako dobrzy znajomi a nie policjanci z FBI. Wszystko po to, aby zajrzeć w głąb ich umysłów i zrozumieć, co ich motywowało do popełnienia zbrodni. Wypytują o dzieciństwo, relacje, związki i każdą najmniejszą krzywdę w ich życiu. Detektywi poprzez rozmowę z jednym mordercą, trafiają na pewne tropy poszukując kolejnego sprawcy. Informacje, które uzyskują i sposób w jaki o tym mówią mordercy, a także spokój i powaga towarzysząca detektywom podczas przesłuchań czynią ten serial niebywale mrocznym. „Mindhunter” to wybitny serial kryminalny, który nie powinien zostać pominięty przez żadnego fana tego gatunku. Dodatkowo reżyserem jest David Fincher znany m.in z również opartego na faktach „Zodiaka”. Wyjątkowy klimat towarzyszący „Mindhunterowi” nie powinien więc nikogo zaskoczyć.

Mordercy z serialu „Mindhunter” i aktorzy wcielający się w ich role

źródło:https://www.gry-online.pl/newsroom/mordercy-jak-prawdziwi-to-porownanie-przypomina-czemu-mindhunter/z31e91c

Tworząc produkcję o najsłynniejszych mordercach, jacy kiedykolwiek istnieli, nie mogło zabraknąć Teda Bundy’ego. Ted Bundy dopuścił się brutalnych morderstw na około 30 kobietach na terenie Stanów Zjednoczonych. Do ostatniej chwili wypierał się wszelkich oskarżeń, które na niego spadały. Czarował, uwodził, a będąc w więzieniu otrzymywał setki listów miłosnych. Oprócz serialu dokumentalnego „Taśmy Teda Bundy’ego”, który możemy obejrzeć na netflixie, powstał również film „Podły, okrutny, zły” opisujący historię Bundy’ego. Film opowiedziany jest głównie z perspektywy wieloletniej partnerki Teda, Elizabeth Kendall, w którą wciela się Lilly Collins. Podążamy śladami mordercy wraz z Elizabeth i niemal sami możemy powątpiewać w winę Bundy’ego. W główną rolę wciela się Zac Efron, a w obsadzie możemy zobaczyć m.in Kaye Scodelario, Jima Parsonsa i Angele Sarafyan. 


źródło: https://viva.pl/kultura/film/lp/podly-okrutny-zly/

Kolejnym morderczym Tedem, okazał się Ted Kaczyński. Charakteryzował się ponadprzeciętną inteligencją, dlatego już w wieku 16 lat podjął się studiów na Harvardzie. Sposób w jaki zabijał, był dość wyjątkowy i w zasadzie częściej określano go jako terrorystę niż mordercę. Ted Kaczyński, sprzeciwiając się postępowi technologicznemu, wysyłał bomby, co skutkowało nadaniem mu przydomka Unabomber. Jego ładunki wybuchowe zabiły 3 osoby i zraniły około 29. Ted Kaczyński dokonał 16 zamachów i przez lata był nieuchwytnym celem FBI. Niekończącą się pogoń za przestępcą, a także jego historię dokumentuje serial „Manhunt”, który możemy obejrzeć na Netflixie. W rolę Unabombera, wciela się Paul Bettany, a pozostałą część obsady stanowi m.in Sam Worthington, Chris Noth, Elizabeth Reaser i Lynn Collins. 


Od lewej: Paul Bettany w „Manhunt” i Ted Kaczyński

źródło:https://www.expansion.com/blogs/mcgufilms/2018/01/05/manhunt-unabomber-la-realidad-supera-a.html


Bez wątpienia, jednym z najlepszych kinowych widowisk o seryjnych mordercach, jest film „Monster” z oscarową rolą Charlize Theron. „Monster” to historia Aileen Wuornos, którą nazywano pierwszą seryjną morderczynią Ameryki. Aileen była prostytutką i z zimną krwią zamordowała siedmiu mężczyzn, którzy okazali się być jej klientami. Jej historia po dziś budzi dyskusje. Wielu czuło wobec niej żal ze względu na trudne dzieciństwo i wykorzystywanie przez mężczyzn. Nie zmienia to faktu, że była bezlitosną morderczynią, a jej zbrodnie poskutkowały wyrokiem śmierci. „Monster” reżyserii Patty Jenkins nie byłby tak dobry, gdyby nie wybitna Charlize Theron, której rola Aileen, stała się rolą życiową. Sama transformacja aktorki do roli ogromnie imponuje i aż chce się zobaczyć ten film, chociażby ze względu na Theron. 
     od lewej: Charlize Theron w „Monster” i Aileen Wuornos   źródło:https://www.boredpanda.com/biografical-film-actors-vs-real-historic-people/?utm_source=newsletter&utm_medium=link&utm_campaign=Newsletter

Jeffrey Dahmer w przeciwieństwie do Teda Bundy’ego, zabijał i gwałcił tylko chłopców. Znany jako kanibal z Milwaukee, dopuścił się przynajmniej 15 zabójstw i gwałtów. Jeffrey od zawsze wyróżniał się na tle rówieśników zachowaniem i dziwnymi zainteresowaniami. Fascynowały go kości i martwe zwierzęta. Niecodzienne zachowania i dość specyficzny styl bycia, sprawiły, że dość szybko stał się wyobcowany przez społeczeństwo. „Mój przyjaciel Dahmer” to kryminał, oparty na faktach, przedstawiający historię Jeffreya Dahmera. W rolę mordercy wcielił się Ross Lynch, a w obsadzie m.in Alex Wolff, Anne Heche i Dallas Roberts.  Jesteście ciekawi czy Ross Lynch, znany z Disney Channel wpasował się w rolę seryjnego mordercy? Koniecznie to sprawdźcie, oglądając film „Mój przyjaciel Dahmer”.

Od lewej: Jeffrey Dahmer i Ross Lynch w „Mój przyjaciel Dahmer"
źródło:https://nypost.com/2017/11/01/former-disney-star-was-weirdly-psyched-to-play-a-serial-killer/

Zamordował ponad 200 osób i przez 25 lat działał na zlecenie włoskiej mafii Gambino. Richard Kuklinski, znany jako Iceman to jeden z najsłynniejszych płatnych morderców, jacy kiedykolwiek istnieli. Sam mówił o sobie jako o „największym koszmarze, jaki może się przyśnić”. Swój “zawód” traktował z pasją i za każdym razem starał się wymyślić nowy sposób na śmierć.  „Iceman: historia mordercy” to film o podwójnym życiu Richarda Kuklińskiego. Był biznesmenem, miał dwie córki i żonę i mordował na zlecenie. W obsadzie występują między innymi: Michael Shannon jako Iceman, Winona Ryder, Ray Liotta, Chris Evans i David Schwimmer. 


Richard Kukliński
źródło:https://wiadomosci.onet.pl/swiat/iceman-najslynniejszy-platny-morderca-kuklinski-zabilem-ponad-200-osob/eq5jve1

To oczywiście nie wszystkie produkcje dotyczące motywu seryjnego mordercy. Takich filmów i seriali istnieje sporo i powstaje coraz więcej. Wielu ze zbrodniarzy nie czuje w żadnym stopniu poczucia winy, a wręcz czują satysfakcję ze swoich zbrodni. Inni mają stwierdzone choroby psychiczne i wykazują olbrzymi wstyd i żal za popełnione czyny. Ale czy jest tak naprawdę, czy może to wszystko jest tylko wybitną grą aktorską? Czy trudne dzieciństwo może stworzyć mordercę? Czy niektórzy ludzie rodzą się mordercami? Z pewnością nigdy nie znajdziemy jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Z jednej strony mamy np. historię Bogdana Arnolda, polskiego mordercy, który zabił cztery kobiety. Bogdan pochodził z zamożnej i szanowanej rodziny, która spełniała wszelkie warunki do normalnego, spokojnego życia. Z drugiej strony myśląc o Aileen Wuornos, która od najmłodszych lat miała do czynienia z patologią i była wielokrotnie molestowana, można potwierdzić teorie o dzieciństwie seryjnych morderców. Seryjni mordercy istnieli od zawsze. Wielu z nich się upiekło i nie zostali znalezieni, a inni już dawno zostali pozbawieni wolności, czy skazano ich na karę śmierci. Ta tematyka zawsze będzie budzić zainteresowanie i nigdy się nie znudzi. Psychiatrzy i profilerzy kryminalni będą wciąż ciężko pracować, aby zrozumieć, co siedzi w umyśle morderców. Nam pozostało oglądać filmy i seriale, bo chcąc nie chcąc, lubimy się bać. 


Michaela Kunda


        

piątek, 22 kwietnia 2022

Powraca Long Story Short Film Festival!

W Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu rozpoczyna się III Long Story Short Film Festival, który potrwa od 22 do 24 kwietnia. W tym roku festiwal krótkich metraży w całości odbędzie się stacjonarnie! Z roku na rok wydarzenie przyciąga coraz więcej reżyserów, dlatego wyselekcjonowane jury miało do obejrzenia 240 filmów, gdzie 29 zostało wyłonionych do konkursu. Widzowie obejrzą w DCF 12 fabuł, 7 dokumentów oraz 10 animacji. Wstęp na festiwal jest darmowy. Wyjątkiem są pokazy filmów ukraińskich w ramach bloku Kino Ukraina. Połączone są one z akcja pomocową, dlatego wstęp na nie będzie możliwy po wykupieniu cegiełki na rzecz Fundacji PTACH niosącej pomoc pogrążonej w wojnie Ukrainie. Wartość cegiełki jest dowolna, ale nie mniejsza niż 20 zł.

Trzy dni festiwalu, dwa Magle Filmowe - jeden z udziałem Małgorzaty Gorol, a drugi Macieja Musiałowskiego. Spotkacie również Dorotę Pomykałę, przy okazji oglądając zeszłorocznego zwycięzcę “Sukienkę” - film ten również, po swojej etiudzie w DCF, został nominowany do Oscara.  

Możliwość spotkania i rozmowy z aktorami, to tylko jedna z niespodzianek, natomiast prawdziwą perłą wydarzenia są produkcję przygotowane przez polskich, jak i zagranicznych reżyserów. Wcześniej wspomniany spot miał was tylko zachęcić, jednak jak przystało na prawdziwych kinomanów: od godziny 20:00 22 kwietnia kino DCF otwiera swoje salę dla pierwszych krótkich metraży. 

Trzydniowy maraton, czas start!

Dokładny plan wydarzenia znajdziecie na stronie www.shortfestival.pl, dlatego szykujcie się na intensywny weekend! Widzimy się w kinie!


Natalia Pietrzak


piątek, 1 kwietnia 2022

Czy warto zobaczyć nowego “Batmana”?

Wszyscy lubimy superbohaterów. Mniej lub bardziej, ale chyba nikomu szczególnie nie przeszkadzają. Fani komiksów dzielą się na tych, którzy wolą produkcje Marvela i tych, co wolą te od DC. Jeśli chodzi o premiery kinowe, rok 2022 zdecydowanie należy do DC. Będziemy mogli zobaczyć w tym roku m.in “Czarnego Adama” i kolejną odsłonę “Aquamana”, ale najgorętszą premierę DC z tego roku mamy już za sobą. “The Batman”, czyli ponowna produkcja o jednym z najbardziej rozpoznawalnych superbohaterów DC- Batmanie. 

“The Batman” miał swoją premierę w Polsce 4 marca, tego roku. W tytułowego Batmana, tym razem wciela się znany wszystkim Robert Pattinson, a reżyserią zajmuje się Matt Reeves, który słynie z takich produkcji jak “Ewolucja planety małp” i “Pozwól mi odejść”. Z jakimi wrogami w tej odsłonie mierzy się superbohater? Tym razem jest to Pingwin, zagrany przez Colina Farrella, którego dość ciężko rozpoznać ze względu na wybitną charakteryzację, ale nie stanowi on największego zagrożenia dla Gotham. Głównym nemezis Batmana jest Człowiek-Zagadka, w którego rolę, niczym kameleon, wciela się Paul Dano. Poza wszystkim znanymi wrogami Batmana, którzy wielokrotnie przypominali o sobie w seriach komiksów, w filmie mamy do czynienia z jeszcze jedną, niezwykle ikoniczną postacią. Mowa oczywiście o Kobiecie-Kot, zagraną przez Zoë Kravitz. Czyż produkcja z taką obsadą i tak ikonicznymi postaciami nie brzmi ekscytująco?

Przed Robertem Pattinsonem w rolę Batmana wcielali się m.in Ben Affleck, Christian Bale, Michael Keaton czy Val Kilmer. Bez wątpienia fani komiksów najbardziej pokochali trylogię Nolana z Christianem Balem. Każdy Batman był wyjątkowy na swój sposób i cechował się oryginalnością oraz jedyną w swoim rodzaju interpretacją. Niemniej to właśnie trylogia Nolana miała w sobie “to coś”, co skradło serca fanom DC. Szczególnie dobrym odbiorem cieszył się “Mroczny rycerz”, zapewne w dużej mierze dzięki genialnej roli Jokera, w wykonaniu świętej pamięci Heath Ledgera. Dlaczego akurat Batman, został jedną z najbardziej ikonicznych postaci uniwersum DC? Między innymi przez Jokera. Sam Bruce Wayne jest niezwykle mroczną postacią, która mierzy się z wieloma demonami przeszłości. Skrywa sobie wiele tajemnic i jest trudny do rozszyfrowania, a ludzie uwielbiają tajemnice, dlatego czytelnicy komiksów niemalże od razu go pokochali. Pomimo przejmującej historii Bruce’a Wayne’a, jego zdolności, osobowości i intrygującego mroku, który go tak bardzo charakteryzuje, fanów najbardziej zafascynowali jego wrogowie. Z pewnością złoczyńcą, który wzbudził największe zainteresowanie jest Joker. Uwielbienie i sentyment widzów do postaci demonicznego klauna, możemy zobaczyć sprawdzając ranking męskich ról na Filmwebie. Dwa pierwsze miejsca należą właśnie do Jokerów. Pierwsze zajmuje Joaquin Phoenix, drugie Heath Ledger. 

Czy “The Batman” wyróżnił się na tle innych produkcji o przygodach tego superbohatera? Moim zdaniem zdecydowanie tak. Do tej pory mieliśmy głównie styczność z superbohaterskim Batmanem, któremu towarzyszą supermoce i wielkie widowisko. W tym filmie widzimy przede wszystkim Batmana jako detektywa i jest to coś, na co czekało naprawdę wielu fanów komiksów. Sama nazwa DC w rozwinięciu oznacza Detective Comics i wywodzi się od amerykańskiej serii komiksów z postacią Batmana. Batman detektyw to Batman, na którego wielu czekało z niecierpliwością i pomimo tylu wspaniałych wcześniejszych Batmanów, dopiero “The Batman” nam go ofiarował. Czytelnicy chcieli superbohatera, który rozwiązuje zagadki. Oglądając film, można czasem odczuć, że mamy do czynienia z kryminałem, tylko w tym kryminale detektyw budzi postrach każdego, kto go zobaczy i wygląda jakby urwał się z imprezy halloweenowej. Pomimo, że całościowo film mocno odbiega od kryminału, skojarzenia z tym gatunkiem filmów nie pojawiają się bez powodu. Są zbrodnie, morderstwa, ofiary, psychiczny morderca i genialny detektyw.  W każdej poprzedniej odsłonie Batmana poznaliśmy jego prawdziwą tożsamość, natomiast w mojej opinii, Bruce Wayne najlepiej daje się poznać w tej produkcji. Pomimo niesłychanej tajemniczość i otaczającego mroku, dosadnie odczuwamy ból młodego Wayne’a i wszystko, co się za nim kryje. Nie patrzymy na Batmana tylko przez pryzmat superbohatera, ale dostrzegamy w nim normalnego człowieka, pełnego bólu i cierpienia. Bez dwóch zdań nie zabrakło nam tego w poprzednich odsłonach Batmana, jednakże w mojej opinii ta właśnie produkcja podkreśla te wartości najbardziej. Matt Reeves w “The Batman” postawił bardziej na detektywa i na Bruce’a Wayne’a i dlatego, musicie go zobaczyć!


Michaela Kunda


poniedziałek, 14 marca 2022

Co czyni “Euforię” wyjątkowym serialem? Bez spojlerów!

Prawdopodobnie każdy słyszał już o kultowym serialu HBO. “Euforia” zdominowała rankingi najchętniej oglądanych filmów już w 2019 roku, kiedy premierę miał pierwszy sezon. Niedawno mieliśmy przyjemność obejrzeć finałowy odcinek drugiego sezonu, a liczba fanów na przestrzeni lat kolosalnie się zwiększyła. Obecnie “Euforia” jest drugim najczęściej oglądanym serialem na HBO, zaraz po “Grze o tron”. Co takiego ma w sobie ten serial, że spotyka się z tak pozytywnym odbiorem? Czy rzeczywiście “Euforii” można przypisać łatkę “wyjątkowego” serialu? 

Przyznam, że pierwszą rzeczą, która zachęciła mnie do obejrzenia “Euforii”, była informacja o głównej roli w wykonaniu Zendayi. Aktorka wcześniej znana była jedynie z produkcji Disney Channel, które pamiętałam z dzieciństwa. Byłam niezwykle ciekawa, jak wypadnie w poważniejszej produkcji, a przede wszystkim, czy podoła wyzwaniu. Aktorom rozpoczynającym przygodę filmową bądź serialową w Disneyowskich produkcjach, często uciec od rozpoznawalności ze względu na inne produkcje, niż te dla dzieci. Szczerze - wątpiłam w zdolności Zendayi i byłam przekonana, że znów ujrzę bohaterkę, która przypomni mi o czasach z dzieciństwa, ale postać Rue Bennett zagrana przez Zendaye totalnie mnie oszołomiła. Aktorka w “Euforii” przeszła samą siebie. Pokazała swój prawdziwy talent, który zaskoczył wszystkich, a potwierdzeniem jej wybitnego debiutu aktorskiego w serialu jest nagroda Emmy, którą otrzymała w 2020 roku za rolę Rue Bennett. Moim zdaniem bez wątpienia zasłużyła na tę nagrodę. Po obejrzeniu 5. odcinka drugiego sezonu “Euforii” myślę, że Zenadaya ma ogromne szanse na otrzymanie kolejnej Emmy, ale nie będę spojlerować!   

Nie każdy interesuje się serialami czy kinem do tego stopnia, żeby zwracać uwagę na ścieżkę dźwiękową, czy inne detale w produkcji. Wiele osób po prostu ogląda seans dla przyjemności, bez wnikania w szczegóły. Skupia się na fabule, aktorach, a muzyka to zwykły dodatek, który jakoś specjalnie nie zwraca naszej uwagi. Natomiast w “Euforii” muzyka nie daje o sobie zapomnieć. Ścieżka dźwiękowa z serialu cieszy się ogromną popularnością. Wiele osób uważa, że nie spotkało się do tej pory z tak dobrze dobraną muzyką do serialu. Prawdopodobnie ostatnio podobnym uznaniem cieszyła się muzyka do “Stranger Things” i w mojej opinii soundtrack “Dark” również stoi na wysokim poziomie. Co nie zmienia faktu, że ścieżka dźwiękowa w “Euforii” ma w sobie “to coś”, czego do tej pory nie zagwarantował nam żaden serial. W produkcji mamy do czynienia z wieloma różnymi utworami, ale bez wątpienia przeważają utwory Labrintha. To właśnie Timothy Lee McKenzie skradł serca fanom “Euforii”. Muzyk doskonale wpasował się w “rytm” serialu i to dosłownie! Oglądając konkretną scenę można odczuć, że została stworzona właśnie dla tej piosenki i na odwrót. Przemierzając dzisiaj Istagram, nie obejdzie się bez trafienia na instastory z muzyką z “Euforii”. Soundtrack utożsamił się z serialem, zarówno jak i z jego widzami, a także zaintrygował osoby nie mające nic wspólnego z produkcją. 

Nie każdemu przypadł do gustu styl Sama Levinsona. Zapewne dla niektórych serial wydaje się zwyczajnie niekomfortowy. Wiele odważnych scen i dość dziwne momenty, bo chyba słowo “dziwne” jest jednym z określeń najbardziej pasujących do serialu. Przede wszystkim duża koncentracja na nagości. Sama Sydney Sweeney, grająca Cassie w jednym wywiadzie wspomniała, że te sceny sprawiały jej spory dyskomfort. Głównie ze względu na to, że nie chciałaby być kojarzona z serialu tylko ze względu na odważne, rozbierane sceny. Aktorka przyznała, że nagich scen miało być o wiele więcej, natomiast przekonała Levinsona, że to nie jest konieczne i finalnie wiele nagich scen nie miało miejsca. Poza tym ogólny zamysł i styl produkcji może wydawać się nieco chaotyczny. Zwłaszcza po drugim sezonie jesteśmy postawieni pod wieloma znakami zapytania. Pojawia się sporo interesujących wątków, które nie zostają w żaden sposób rozwinięte. Być może Sam Levinson szykuje odpowiedzi na wszystkie pytania w kolejnym sezonie, który już jest potwierdzony. Niemniej jednak, mógłby trochę oszczędzić widza i rozwiać wątpliwości, chociażby kilku interesujących kwestii.  Fani “Euforii” są dość brutalnie torturowani przez Levinsona, dlatego nie każdemu odpowiada styl serialu. Produkcja dość mocno skupia się na części artystycznej serialu. Odpowiednio dobrana muzyka, o której zdążyłam już wspomnieć, stylowe kostiumy i duże skupienie na artystycznie utworzonej scenerii. Reżyser często większą wagę przykłada do wizualnego przekazu w produkcji. Sam Levinson jest skłonny poświęcić więcej czasu ekranowego, aby przedstawić artystyczną wizje wedle swoich upodobań niż odpowiednio wyjaśnić nierozwiązany wątek w serialu. Oglądając “Euforię” można poczuć, że niewyjaśnione kwestie to celowy zabieg. Widz powinien utożsamić się z bohaterem i sam dojść do pewnych wniosków. Być może właśnie dzięki temu serial cieszy się taką popularnością. Uwielbiamy być dręczeni zagadkami Sama Levinsona i dopisywać własne wersje losów bohaterów. 

“Euforia” z jednej strony jest kolejnym, jednym z wielu seriali o nastolatkach. Z drugiej, nieczęsto nastoletnie problemy są przedstawiane w taki sposób. Prawdopodobnie Levinson, jako pierwszy przedstawia młodzieńcze rozterki w takim tragizmie i komedii, bo jak wiemy serial to istny rollercoaster emocjonalny i czasem sami gubimy się w tym, co powinniśmy odczuwać w danej sytuacji. Intrygują nas postaci i ich problemy. Zazwyczaj podoba nam się film bądź serial, gdy znajdujemy bohatera, z którym możemy się w pewnym stopniu utożsamić. Z “Euforią” jest podobnie, chociaż czasem wiarygodność postaci balansuje na granicy absurdu, co skłania nas do refleksji, co do tego jak dana postać powinna być interpretowana. Przesadność w serialu wydaje się celowym zabiegiem. Reżyser realnie podkreśla tragizm bohatera i sprawia, że oglądając “Euforię” zalewamy się łzami. Z drugiej strony nadaje problemom bohaterów charakter humorystyczny, wprowadzając widza w zakłopotanie. Taka zależność jest szczególnie widoczna szczególnie w drugim sezonie. Nieważne jakie by te postacie nie były, my i tak je kochamy, nienawidzimy, bądź darzymy ambiwalentnymi uczuciami. Właśnie, dlatego uwielbiamy “Euforię”. 

Michaela Kunda








poniedziałek, 21 lutego 2022

"Sonata" - historia prawdziwa Grzegorza Płonki

Przed nami niezwykle emocjonalne i wzruszające kino biograficzne! Już w marcu na ekrany kin wejdzie film "Sonata", czyli prawdziwa historia wybitnego pianisty  Grzegorza Płonki. Wrocławską premierę filmu z udziałem twórców zaplanowano na 22 lutego, a po pokazie filmu, z widzami kina DCF spotkają się odtwórcy głównych ról - Małgorzata Foremniak i Michał Sikorski oraz reżyser Bartosz Blaschke. Specjalnym gościem będzie także Grzegorz Płonka, który zagra dla widzów DCF. Dolnośląskie Centrum Filmowe jest koproducentem filmu "Sonata".


fot. Jarosław Sosiński


Kim tak właściwie jest główny bohater filmu? Grzegorza Płonkę nazywa się często Beethovenem z Murzasichla. Jest przede wszystkim fenomenalnym pianistą, jednak nie tylko talent sprawia, że Płonka budzi w ludziach taki zachwyt. To przede wszystkim jego historia inspiruję nas do działania i stanowi dowód na to, że nie ma siły większej niż marzenia. Grzegorz już na starcie miał bardzo ciężko. Urodził się, jako 8 miesięczny wcześniak i dostał zaledwie dwa punkty w skali Apgar (to dziesięciopunktowa skala, według której oceniane są czynności życiowe noworodka). Różnił się od innych dzieci. Był wrażliwy na dotyk, ciężko było go zrozumieć i wymagał specjalnej uwagi. Zdiagnozowano u niego autyzm i tym sposobem Grzegorz przez 14 lat żył z błędną diagnozą. W tamtych czasach nie było szczegółowych badań słuchu, a technologia i medycyna nie osiągała tak wysokiego poziomu, jak w dniu dzisiejszym. Mimo wszystko rodzice Grzegorza się nie poddawali i czuli, że ich syn cierpi na coś innego niż autyzm. W końcu, po 14 latach usłyszeli właściwą diagnozę. Podczas badania logopedycznego okazało się, że Grzegorz po prostu nie słyszy. U chłopca stwierdzono ciężki niedosłuch zmysłowo-nerwowy i absolutnie wykluczono autyzm. Grzegorz stracił 14 lat na naukę mowy, która rozwija się u dzieci do 7 roku życia. Niestety błędna diagnoza przyniosła nieodwracalne skutki. Grzegorza po dzień dzisiejszy, dość ciężko zrozumieć i już nigdy nie będzie miał szansy na nauczenie się prawidłowo mowy w taki sposób, na jaki miałby szansę, gdyby leczenie jego niedosłuchu nastąpiło już w latach dziecięcych, a nie nastoletnich. Kiedy ostatecznie się okazało, co tak naprawdę dolega chłopcu, przystąpiono do założenia aparatu słuchowego oraz za namową lekarza, wszczepiono mu w jednym uchu implant ślimakowy. Grzegorz w wieku 14 lat pierwszy raz coś usłyszał. Zafascynował się różnorodnymi dźwiękami i zaczął pogłębiać swoją pasję do muzyki. Zakochał się bez opamiętania w muzyce, a swoją całą miłość przelał na melodię fortepianu. Rozwija swój niezwykły talent i oddaje się w pełnym skupieniu muzyce klasycznej. W 2015 roku, podczas I Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Dzieci, Młodzieży i Dorosłych z Zaburzeniami Słuchu „Ślimakowe Rytmy”, wykonał sonatę Księżycową . Występ zagwarantował mu kilkuminutową owację i łzy wzruszenia publiczności, a samo jury skomentowało występ grzegorza słowami: „Lepiej niż zrobiłby to sam Beethoven”. W “Sonacie” w rolę Grzegorza Płonki wciela się Michał Sikorski. Aktor na festiwalu w Gdyni zdobył nagrodę indywidualną za profesjonalny debiut aktorski. Tego rodzaju wyróżnienie może świadczyć tylko o tym, że w tej roli nas nie zawiedzie. 


fot. Jarosław Sosiński

W tak inspirującej historii musi znaleźć się mocna obsada, która podoła zadaniu, a okazanie słabości, bezsilności, determinacji i walki w jednym, to nie lada wyzwanie. Oprócz Michała Sikorskiego, jako głównego bohatera w filmie zobaczymy również Małgorzatę Foremniak i Łukasza Simlata. Aktorzy wcielą się w rolę rodziców walczących z wadliwym systemem w imię dobra dziecka. Zobaczymy wielką miłość, ale też bezradność i załamanie spowodowane tragiczną diagnozą i cierpieniem dziecka. Małgorzata Foremniak przygotowując się do roli mamy Grzegorza, obserwowała przez dłuższy czas rodzinę. Skupiła się przede wszystkim na temperamencie Małgorzaty Płonki i jej relacjach z synem, a także na takich szczegółach jak jej sposób mówienia, mimika, czy inne charakterystyczne gesty. Aktorka o przygotowaniach do roli mówi w ten sposób: “Żeby zbudować rolę dramatyczną, musiałam przeniknąć do świata niezwykłej rodziny Płonków. Małgosię Płonkę, którą zagrałam, określiłabym mianem cichej, skromnej mistrzyni. Było to dla mnie duże wyzwanie i nie tylko dlatego, że po raz pierwszy zdarzyło mi się grać postać, która żyje, ale przede wszystkim budowałam rolę, mając obok człowieka ze skomplikowanym światem intymnym. Musiałam więc stworzyć bohaterkę, która z jednej strony będzie moją kreacją, a równocześnie odda prawdę o tej osobie i do tego w żaden sposób jej nie urazi.” Być może rola Małgorzaty Płonki okaże się jedną z lepszych ról w wykonaniu Małgorzaty Foremniak. Bez wątpienia możemy tak wnioskować, patrząc na to w jak drobiazgowy sposób przygotowywała się do roli. Oprócz Małgorzaty Foremniak, Michała Sikorskiego i Łukasza Simlata w filmie zobaczymy, między innymi: Konrada Kąkola, Jerzego Stuhra, Irenę Melcer, Lecha Dyblika i Grażynę Sobocińską.


fot. Jarosław Sosiński

Czy “Sonata” zapowiada się obiecująco? Patrząc na odbiór filmu na festiwalu w Gdyni z pewnością można stwierdzić, że tak. Najlepszą oceną produkcji będą słowa taty Grzegorza, który po obejrzeniu filmu wypowiedział się następująco: “Zgodziliśmy się na wiwisekcję naszej rodziny, żeby widzowie i krytycy wynieśli z filmu pewne refleksje. System jest głuchy, niemrawy. Koszty rodzinne są niewyobrażalne. Lwią część czasu i emocji zajmuje osoba niepełnosprawna. Ale nie za darmo. To jest koszt drugiego syna i wzajemnych relacji między ojcem a matką. Takich rodzin jest w Polsce bez liku. Nie są objęci żadną pomocą, zmagają się z kolosalnymi trudnościami, a w 90 proc. się poddają, bo system jest zbyt twardy. Tu nigdy nie będzie happy endu. Są tylko momenty, iskierki, które pozwalają wyrwać się wegetacji. Dlatego zgodziliśmy się obnażyć widzom, żeby przekonali się, że się da. Żebyście wiedzieli, że są szanse, że można do czegoś dojść.” Słowa taty Grzegorza wskazują na to, że film dużą wagę przykłada do ukazania wadliwego systemu dotyczącego pomocy osobom z niepełnosprawnościami, który mimo minionych lat wciąż wymaga ulepszenia. Stanowi wsparcie dla rodzin, które zmagają się z niepełnosprawnością dzieci, poczucie, że nie są w tym sami. Inspiruje i zagrzewa do działania. Motywuje do walki o swoje, bądź o szczęście i dobro własnego dziecka, które często cenione jest wyżej niż własne. “Sonata” jest zarówno wsparciem, jak i buntem tego typu rodzin, a także apeluje do osób z pełną sprawnością, aby nie postrzegały tych “innych”, jako gorszych od siebie. Prawda jest taka, że w rzeczywistości są tacy sami, a być może nawet lepsi, na co dowodem jest Nikifor fortepianu, Grzegorz Płonka. “Sonata” w reżyserii Bartosza Blaschke już od 4 marca w kinie DCF.


fot. Jarosław Sosiński

Serdecznie zachęcamy do sprawdzenia tej emocjonalnej produkcji!

Michaela Kunda







wtorek, 18 stycznia 2022

Wieczór z muzyką filmową

Na miły początek tego tygodnia, w dodatku na tak zwany “blue monday”, kino DCF zorganizowało wieczór z muzyką filmową. Na scenie mogliśmy usłyszeć Wrocławski Kwartet Capitalny w składzie: Emilia Danilecka (wiolonczela), Joanna Trzaska (skrzypce), Beata Wołczyk (skrzypce) oraz Dariusz Wołczyk (altówka).

Gościnnie zaśpiewali: Justyna Szafran, Katarzyna Emose Uhunmwangho, Artur Caturian oraz Tomasz Leszczyński. 

Na przywitanie mogliśmy usłyszeć muzykę z amerykańskiego serialu kryminalnego Peter Gunn, gdzie po zakończeniu prowadzący Jarosław Perduta przywitał wszystkich obecnych.

Wchodząc w tematy kryminalne, a nawet kryminalno-gangsterskie, Wrocławski Kwartet Capitalny zagrał melodię, która towarzyszyła najpopularniejszej nowojorskiej mafii w filmie “Ojciec Chrzestny”. 

“Heaven... I'm in heaven, And my heart beats so that I can hardly speak.” Tą piosenką, a wręcz hitem z 1937 roku, zaszczycił nas następnie Artur Caturian.

CHEEK TO CHEEK jest  z filmu “Panowie w cylindrach” - opowieści o amerykańskim tancerzu, którego przyjaciel z żoną, zapraszają do Wenecji. Oczywiście nie bez powodu. Celem jest poznanie go z pewną młodą dziewczyną, by ten mógł się wreszcie ustatkować. 

Następnym ważnym utworem, który został wykonany, był “Czarnoksiężnik z Krainy Oz”, gdzie niesamowita Justyna Szafran zaśpiewała piosenkę “Over the Rainbow”. Ciekawe jest jednak to, że 1939 roku kierownictwo wytwórni MGM usunęło tą piosenkę filmu, twierdząc, że spowolni jego akcję. Pod naciskami jednego ze współproducentów, przywrócono ją, a ona przez następne 83 lata została zapamiętana w historii i  nadal jest przebojem.

Po zagraniu melodii z filmu “Dawno temu w Ameryce” z Robertem De Niro w roli głównej, przyszła pora na “Singin' in the Rain”, gdzie swojego głosu użyczył Tomasz Leszczyński. Film ten, był dość dużym wyzwaniem dla aktorów w 1952 roku, ponieważ wtedy był to jeden z pierwszych filmów dźwiękowych.

Usłyszeliśmy również utwór z filmu “Żądło” z 1973 roku, “Zapach Kobiety”, gdzie wystąpił wspaniały Al Pacino, “Frantic” z Harrisonem Fordem, “Misję” z Robertem De Niro, “Mission: Impossible” z Tomem Cruisem, oraz jedną z najpopularniejszych nut filmu szpiegowskiego o agencie 007 - Jamesie Bondzie.

Jedna z ostatnich piosenek śpiewanych solo była z filmu “Śniadanie u Tiffaniego” z ikoniczną Audrey Hepburn, w wykonaniu Katarzyny Emose Uhunmwangho.  

Na (prawie) zakończenie usłyszeliśmy rok 2002, czyli melodię z “Władcy Pierścieni”, która zabrała nas wspomnieniami do wioski hobbitów. Duet Tomasza z Arturem pożegnali nas piosenką Franka Sinatry “My Way”.

Taka forma spędzenia poniedziałkowego wieczoru, jest dosłownie, jak i w przenośni “miła dla uszu”. Zapraszamy Was na następne wieczory z muzyką filmową do kina DCF we Wrocławiu, gdzie dostaniecie nie tylko muzykę, ale i… o tym musicie przekonać się już sami! 


Natalia Pietrzak

środa, 12 stycznia 2022

Najciekawsze polskie i zagraniczne premiery 2022 roku

Nowy rok, nowi my i nowe kinowe premiery! Jesteście ciekawi jakich polskich i zagranicznych filmów możemy spodziewać się w 2022 roku? 

Na początek “Benedetta”. Klasztor w XVII- wiecznych Włoszech. Jedna z zakonnic Benedetta Carlini (Virginie Efira) zmaga się z niepokojącymi wizjami, związanymi z erotyką i religijnością.  Sytuacja wstrząsa Watykanem, który decyduje się na własne śledztwo w sprawie Benedetty. Po czasie okazuje się, że kobieta uprawiała seks z jedną z zakonnic. Benedetta wszystkiemu zaprzecza i twierdzi, że została opętana przez demona. Film w reżyserii Paula Verhoevena miał premierę 7 stycznia. 

Kadr z filmu "Benedetta"

Lubicie Bradleya Coopera i Cate Blanchett? Jeśli tak, to świetnie się składa, bo już niebawem będziecie mogli zobaczyć tych aktorów w “Zaułku koszmarów”. Jest to przede wszystkim film dla wielbicieli kryminałów i thrillerów. Oprócz nieustająco napiętej akcji, ma on w sobie także nutkę grozy. Bradley Cooper wciela się w rolę charyzmatycznego Stantona Carlisle’a, który poznając tajemnicze małżeństwo, postanawia odmienić swoje dotychczasowe rozczarowujące życie. Wraz z Molly (Rooney Mara) wykorzystuje naiwność nowojorskich elit, aby się wzbogacić. Wszystko w życiu Stantona zapowiada się obiecująco, dopóki pod wpływem intrygującej psychiatry (Cate Blanchett) zdecyduje się oszukać niebezpiecznego finansowego potentata (Richard Jenkis). Premiera filmu już 28 stycznia w Polsce.

Kadr z filmu "Zaułek koszmarów"

Wiedzieliście, że przebojowy Batman w rzeczywistości był wampirem? To nie są żarty! Kultowy krwiożerca z filmu “Zmierzch”, Robert Pattinson, wciela się w główną rolę w filmie “The Batman”. Na wielkim ekranie zobaczymy również między innymi: Zoe Kravitz - jako Kobietę Kot, Colina Farella w roli Pingwina, Paula Dano - jako Człowieka- Zagadkę i Jeffreya Wrightona w roli Komisarza Gordona. Obsada jest bardzo ciekawa, ale czy taki sam będzie “The Batman”? Co tym razem dzieje się w Gotham City? Czy Robert Pattinson okaże się lepszym Batmanem niż Christian Bale?  Przekonacie się 4 marca w kinie.

Kadr z filmu "The Batman"

“Vortex” to niezwykle wzruszający film, będący zapisem ostatnich dni małżeństwa cierpiącego na demencję. W obsadzie legenda francuskiego kina Francoise Lebrun oraz słynny reżyser kina grozy Dario Argento. Reżyser (Gaspar Noe) przedstawia realia bólu wiążącego się z przemijaniem i strasznym schorzeniem, jakim jest demencja. Jeśli przypadł wam do gustu zeszłoroczny “Ojciec” z Anthonym Hopkinsem i interesuje was ta tematyka, “Vortex” jest z pewnością dla was. Premiera 13 maja. 

Lubicie filmy o legendach muzyki? W tym roku do kin trafi “Elvis”, biografia legendarnego króla rock’and’rolla. Produkcja której realizacja, najbardziej mnie ciekawi. Dzieło Baza Luhrmanna skupi się na długiej, skomplikowanej relacji muzyka i jego impresaria. W rolę Elvisa Presleya wcieli się Austin Butler, a pułkownika Toma Parkera zagra niezastąpiony Tom Hanks. Czy Elvis Presley będzie życiową rolą Butlera? Dowiemy się 24 czerwca.

Ruch #meetoo wywołał globalną uwagę w sprawie przemocy na tle seksualnym i nadużyciom. Nie miałoby to miejsca, gdyby nie praca dwóch odważnych dziennikarek Megan Twohey i Jodi Kantor. Praca kobiet ma zostać pokazana w filmie “She said”, a w rolę dziennikarek wcielą się: Carey Mulligan i Zoe Kazan. Fabuła filmu będzie opierać się na śledztwie w sprawie wykorzystywaniu seksualnie kobiet i sensacji, które wywołały reportaże o strukturach władzy w przemyśle filmowym i molestowaniu seksualnym, jakiego się dopuszczał były producent Harvey Weinstein. Film w reżyserii Marii Schrader trafi do kin 18 listopada. 

Czy tym razem się doczekamy? Opóźnieniom premiery drugiej części “Avatara” poświęciłam osobny artykuł, więc nie będę ponownie rozpisywać się w tej sprawie. Mam tylko nadzieję, że tym razem naprawdę się uda i wreszcie ujrzymy dzieło Jamesa Camerona! Poprzednia część bez wątpienia zachwyciła, jeśli nie samym scenariuszem, to na pewno postępem efektów specjalnych. Tym razem premiera “Avatara 2” jest wyznaczona na 16 grudnia. Trzymajmy kciuki, aby tym razem nic nie zmieniło daty tej premiery!

Oczywiście to nie wszystkie zagraniczne premiery 2022 roku. Czeka nas o wiele więcej produkcji i jeszcze więcej kinowych emocji. Macie swoje faworyty, których postępy śledzicie z dnia na dzień? Podzielcie się z nami, jakiej premiery wy najbardziej oczekujecie! 

Najciekawsze polskie premiery 2022 roku

Poza zagranicznymi premierami przed nami całkiem obszerny repertuar nowych, polskich produkcji. Czego możemy się spodziewać? Komedii, dramatów i biografii. Jeśli faworyzujecie polskie kino z pewnością nie będziecie zawiedzeni. Przygotujcie się na tegoroczne nowości!

Jeden z najbardziej oczekiwanych filmów 2022 roku. “Gierek”, tak jak podpowiada nam tytuł produkcji, jest opowieścią o losach Edwarda Gierka, którego kojarzy raczej każdy Polak. Postać po dziś dzień budzi skrajne emocje. Na czym dokładnie skupi się film? Poruszy tajemnice sekretarza widziane oczami matki oraz żony Edwarda Gierka. Producent zapewnia, że nie będzie to film polityczny. W głównej roli Michał Koterski, a na zobaczymy również: Małgorzatę Kożuchowską, Jana Frycza, Agnieszkę Więdłochę, Rafała Zawieruchę i Antoniego Pawlickiego. Premiera filmu już w tym miesiącu. “Gierek” od 21 stycznia na ekranach polskich kin. Z odtwórcą tytułowej roli Michałem Koterskim możecie się spotkać 2 lutego w kinie DCF. Będzie on gościem kolejnego Magla Filmowego.

Kadr z filmu "Gierek"

“Sonata” w reżyserii Bartosza Blaschke to film oparty na faktach. To historia Grzegorza Płonki, u którego błędnie zdiagnozowano autyzm, a dopiero w wieku 14 lat chłopak usłyszał prawidłową diagnozę - niedosłuch. Późna, ale trafiona diagnoza pozwoliła odkryć muzyczny talent chłopca. Jeśli lubicie filmy oparte na faktach, to z pewnością “Sonata” was nie zawiedzie. W obsadzie zobaczymy między innymi: Michała Sikorskiego, Małgorzatę Foremniak, Łukasza Simlata i Konrada Kąkola. Film jest koprodukcją Dolnośląskiego Centrum Filmowego i laureatem Nagrody Publiczności ubiegłorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Premiera 4 marca. 

Kadr z filmu "Sonata"

Bez wątpienia przygnębiający, ale jakże prawdziwy. “Inni ludzie” to adaptacja powieści Doroty Masłowskiej. Grupa warszawiaków prowadzi monotonne życie. Każdy z nich zmaga się z własnymi demonami. Poszukując ratunku i odejścia od szarej rzeczywistości, dają się pochłonąć narkotykom i antydepresantom. Opowieść o odnajdywaniu siebie, zmaganiu się z codziennymi trudnościami XXI wieku i desperackim poszukiwaniu miłości. W obsadzie filmu w reżyserii Aleksandry Terpińskiej zobaczycie między innymi: Jacka Belera, Sonię Bohosiewicz, Magdalenę Koleśnik i Sebastiana Fabijańskiego. Film “Inni ludzie” w kinach od 18 marca. 

Kadr z filmu "Inni ludzie"


Do zobaczenia w kinie!

Michaela Kunda

poniedziałek, 3 stycznia 2022

Koprodukcje DCF, które miały premierę w 2021 - "Skafander Klingerta", "Moje wspaniałe życie", "Żużel" i "Powrót do tamtych dni"

W 2021 roku swoje premiery miały 4 filmy koprodukowane przez DCF ze środków Dolnośląskiego Funduszu Filmowego -  “Skafander Klingerta”, “Moje wspaniałe życie”, “ Żużel” i “Powrót do tamtych dni”. 

Na pozór są to filmy o zupełnie różnej tematyce. Jednak ich wspólnym mianownikiem jest walka głównych bohaterów - o niespełnione ambicje, miłość, szczęście, rodzinę, jak również walka z własnymi słabościami.  

“Skafander Klingerta” w reżyserii Artura Wyrzykowskiego jest animowaną opowieścią o wrocławskim wynalazcy - Heinrichu Klingercie, który opatentował skafander do nurkowania. Bohaterką filmu jest mała Bi, starająca się powstrzymać rodzinę przed wyjazdem z Wrocławia. Skafander stworzony przez ojca, ma pozwolić Bi pokonać strach przed wodą, który przyszedł wraz ze śmiercią jej brata, gdy zabrała go powódź. Głęboko wierzy, że jej brat wciąż żyje, więc z pomocą przyjaciela chce zniszczyć wynalazek ojca, by jej rodzina nie mogła wyjechać za spełnianiem ambicji swojego taty. 

“Moje wspaniałe życie” jest obrazem czystego znudzenia życiem rodzinnym i  zawodowym. Jo jest lubianą nauczycielką, wyluzowaną matką oraz rozrywkową żoną. Początkowo wydaje się, że do życia idealnego jej niedaleko, jednak  świadomość prowadzenia podwójnego życia i ciągłe okłamywanie bliskich wyprowadza ją z równowagi. Jo myśląc, że jest niesamowicie sprytna, wyłącza swojego wewnętrznego autopilota, co otwiera ciąg nieoczekiwanych zdarzeń. 

“Żużel” w reżyserii Doroty Kędzierzawskiej to film, który opiera się na pasji motocyklowej głównego bohatera, nieoczekiwanej miłości, ale i wewnętrznego strachu przed wypadkiem na torze. Lowa to młody chłopak, który całe swoje młodzieńcze życie spędza przygotowując się do zawodów żużlowych, jednak na przeszkodzie staje Roma, w której się zakochuje. W rolę głównego bohatera wciela się Tomasz Ziętek, którego mogliśmy gościć w DCF  podczas wrocławskiej premiery filmu. 

“Powrót do tamtych dni” czyli historia tocząca się w latach dziewięćdziesiątych. Ojciec głównego bohatera wyjeżdża do USA, aby zapewnić rodzinie lepsze życie. Do domu Malinowskich przychodzą paczki z  Ameryki - klocki Lego, piękne ubrania i smakołyki. Jednak kiedy ojciec wraca do domu, wraca też mroczne życie w cieniu alkoholizmu, strachu, wstydu i przemocy. W rolę ojca wcielił się Maciej Stuhr, a w rolę matki Weronika Książkiewicz.

A już w lutym 2022 na ekrany kin wejdzie kolejna koprodukcja Dolnośląskiego Centrum Filmowego - "Sonata" w reżyserii Bartosza Blaschke. Film został już doceniony podczas ubiegłorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, otrzymując Nagrodę Publiczności. Mamy nadzieję, że spodoba się również widzom kina DCF.

Do zobaczenia w kinie!

Natalia Pietrzak