środa, 31 lipca 2019

MFF Nowe Horyzonty. Powroty są wyzwaniami

Festiwal na półmetku, a czwartkowe projekcje polecam razem ze Stanisławem Abramikiem, kierownikiem ds. PR naszego święta kina.

Fuga


Gabriela Muskała napisała scenariusz i wystąpiła w głównej roli, a Agnieszka Smoczyńska wyreżyserowała ten tchnący świeżością i współczesnymi niepokojami film. – Warto obejrzeć tę historię, nawet stałym gościom Nowych Horyzontów mogła umknąć w zeszłym roku. Agnieszka Smoczyńska jest świetną stylistką, potrafi zrobić kino wysmakowane wizualnie, ale też pokazać intrygującą fabułę – zachęca Stanisław Abramik. Scenariusz został oparty na faktach, to opowieść o kobiecie wracającej na łono rodziny, po zniknięciu w niewyjaśnionych okolicznościach. Projekcja w czwartek o godzinie 9.45.

Długa podróż dnia ku nocy


Wydarzenie zeszłorocznego festiwalu w Cannes wyreżyserował pochodzący z Chin Bi Gan. Tajemniczy mężczyzna po latach wraca jak duch do rodzinnego miasta, przyjeżdża na pogrzeb ojca. – Frekwencyjnie pobił jedną z części serii Avengers. To film noir, zrealizowany w atmosferze ciemnej i gęstym klimacie, świetny dla tych, którzy cenią Bogarta lub Coopera. Jest tu motyw femme fatale i piękna opowieść o tym, jak wygląda powrót do starego świata. Czy w ogóle da się wrócić? W filmie jest też ponadgodzinna sekwencja 3D, inna, niż zazwyczaj, a przyciągająca wizualnym pięknem – opowiada Stanisław Abramik. Projekcje: w czwartek o godzinie 13.15, w sobotę o godzinie 10.15.

Present.Perfect.


Shengze Zhu za swój film został nagrodzony w Rotterdamie, a całość powstała jako kolaż, z ponad 800 godzin materiałów wideo. – Efektem jest ciekawy obraz duszy Chin i ludzi dosłownie mieszkających na Facebooku, Instagramie, platformie Youtube. To przekrój społeczeństwa od prostych ludzi po celebrytów. W mediach społecznościowych dzielą się codziennością, a twórca prezentuje świat opowiedziany przez nas samych. Dawka emocji gwarantowana – mówi Stanisław Abramik. Projekcja w czwartek o godzinie 16.15. 

Ghost Tropic 


Jeden z filmów startujących w Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty. – Konkursowych filmów nie należy się bać, zapowiadają tendencje, które stają się codziennością za 3-4 lata. To piękna historia pomocy domowej, zasypiającej w metrze. Kobieta musi wrócić do domu na piechotę przez całe wielkie miasto. Film jest porównywany do "Pattersona", dzięki motywowi poznawania siebie w drodze – mówi Stanisław Abramik. Projekcja w czwartek o godzinie 19. 

Wycieczka 


Festiwalowe pokazy tego filmu urodzonego we Wrocławiu, a wychowanego w Niemczech Bartosza Grudzieckiego, są pierwszymi publicznymi. Akcja toczy się na polskiej wsi, gdzie wychowała się Anna (w tej roli wrocławianka Anna Ilczuk, do niedawna aktorka Teatru Polskiego, którą warto zobaczyć w filmie). I Anna, i wieś, i jej spotkanie z parą ludzi z wielkiego miasta są pokazane bez stereotypów. – Bartosz Grudziecki wskazuje na współczesne rozwarstwienie w społeczeństwie, na przykładzie historii dziewczyny pracującej dla bogatych. Mimo trudnego tematu, ogląda się to przyjemnie – opowiada Stanisław Abramik, a dodam, że to wielka przyjemność dla wrocławian, widzów Teatru Polskiego sprzed kilku lat. Projekcja w czwartek o godzinie 22. 

Małgorzata Matuszewska

Fot. materiały prasowe festiwalu

wtorek, 30 lipca 2019

19. MFF Nowe Horyzonty. Cuda na ekranach

Gdyby komuś udało się dostać (w tym momencie nie ma wolnych miejsc, ale przecież mogą się zwolnić), proszę koniecznie wybrać Blue Dereka Jarmana. Kto widział spektakl Chroma: Księga kolorów w Teatrze Muzycznym Capitol, na pewno nie będzie chciał poprzestać na przedstawieniu. Z Błażejem Grzechnikiem, dyrektorem marketingu i PR festiwalu, polecam też inne wyjątkowe, środowe projekcje. 

La Gomera


Piotr Czerkawski zachęca do obejrzenia filmu: „Corneliu Porumboiu, jeden z najważniejszych twórców rumuńskiej Nowej Fali, po raz kolejny daje upust swojemu zamiłowaniu do eksperymentów. Prezentowana w konkursie głównym MFF w Cannes "La Gomera" zaczyna się jak klasyczny czarny kryminał, by szybko skręcić w rejony kina autorskiego. Głównym bohaterem jest skorumpowany policjant (Vlad Ivanov), który przybywa na tytułową wyspę, chcąc załatwić jeden ze swoich ciemnych interesów. Aby utrzymać wszystko w tajemnicy, musi opanować lokalny język gwizdów zwany silbo. Jakby tego było mało, w życiu mężczyzny pojawia się zjawiskowa femme fatale o imieniu Gilda (Catrinel Marlon, którą możemy pamiętać z Pentameronu Garrone). W La Gomerze pastiszowa lekkość sąsiaduje z filozoficzną refleksją, w tym przypadku dotyczącą natury języka i sposobów porozumiewania się między ludźmi. Dodatkową atrakcję seansu stanowi spora liczba aluzji do hollywoodzkiej klasyki, które z pewnością nie ujdą uwadze wytrawnego widza”. A Błażej Grzechnik dodaje, że ten film jest naprawdę zaskakujący. 

Projekcje: w środę o godzinie 10.15 i w piątek o godzinie 19.15. 

Shortlista


W tym zestawie Shortlisty znalazł się film "Chłopcy z motylkami" (kadr na zdjęciu). Marcin Filipowicz opowiada (zainspirowaną prawdziwymi wydarzeniami) historię o 15-letnim Filipie, pobitym na kładce obok osiedla. Magdalena Sztorc pisze: „W odwecie ojciec kupuje miejsce na billboardzie, by umieścić informację o nagrodzie za pomoc w znalezieniu bandziorów. To prosta historia o dojrzewaniu zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami z reportażu Jacka Hugo-Badera”. Film zostanie pokazany razem z obrazami: Oko boga, We mnie, Cyborgy, Oddech. 

Projekcja w środę o godzinie 16, w sobotę o godzinie 19. 

Sól ziemi czarnej


Klasyk kina Kazimierz Kutz nakręcił pierwszą część swojego tryptyku śląskiego w 1969 roku. Gabriel (Olgierd Łukaszewicz), jest jednym z siedmiu braci, dołączają do drugiego powstania śląskiego w 1920 roku. Gabriel zakochuje się w niemieckiej wolontariuszce... Nowe Horyzonty składają hołd Kazimierzowi Kutzowi, zmarłemu w grudniu zeszłego roku. Projekcja w środę o godzinie 19.15

Pan uczynił we mnie cuda

W ramach projektu przygotowanego dla Centrum Kultury Współczesnej w Barcelonie reżyserzy Lisandro Alonso (Los muertos, Liverpool) i Albert Serra napisali do siebie filmowe listy. Łączy ich podobne podejście do czasu i krajobrazu w kinie, a także praca z naturszczykami. Serra zabiera ekipę swoich stałych współpracowników w podróż po La Manchy, gdzie wspólnie kręcili Honor rycerza. Towarzyszą mu Sanchini (Lluís Serrat), nauczyciel tenisa Lluís Carbó, późniejszy odtwórca roli Drakuli w Historii mojej śmierci Eliseu Huertas, postrzelony hipis z Ibizy Jordi Toti Pau i producentka Monste Triola. Jedyne, co muszą robić, to nie wychodzić z kadru – reszta jest improwizacją opartą na sile, bądź też słabości, ich własnych osobowości. Serra odsłania ludyczny charakter pracy nad filmem, który zwykle jest ukryty. – Bohater naszej retrospektywy Albert Serra w czystej postaci – uważa Błażej Grzechnik. 

Projekcje: w środę o godzinie 13 i w sobotę o godzinie 9.45. 

Pies Baskerville’ów


Kto się nie bał w dzieciństwie tego Psa, nie rozumiejąc nawet części fabuły? Przyznaję się do tego doświadczenia. Wraz z tajemniczą śmiercią lorda Karola Baskerville’a powraca legenda o „psie widmie” prześladującym członków rodu. Spadkobierca zmarłego, sir Henryk, prosi o pomoc Sherlocka Holmesa, który wysyła Watsona do Baskerville Hall. Film Richarda Oswalda jest ostatnim niemym o sławnym detektywie. 

Bezpłatna projekcja o godzinie 22 w Rynku, a Błażej Grzechnik zauważa, że to jedyna okazja obejrzenia tego filmu z muzyką Stefana Wesołowskiego, graną na żywo.

Małgorzata Matuszewska 

Fot. Vlad Cioplea, Agata Kubis, materiały prasowe festiwalu

poniedziałek, 29 lipca 2019

19. MFF Nowe Horyzonty. Związki toksyczne i niebezpieczne

Najbliższa rzeczywistość bywa trudna, barwna i interesująca. Z Błażejem Grzechnikiem, dyrektorem marketingu i PR festiwalu, polecam wtorkowe projekcje. 

Melancholijna dziewczyna


Obraz polecają selekcjonerzy, specjalnie poleca go Ewa Szabłowska. – Mamy kilka filmów z dziewczyną w tytule, ten jest wyjątkowy. Reżyserka Susanne Heinrich opowiada o dziewczynie, która czuje się turystką we własnym życiu – mówi Błażej Grzechnik. "W poszukiwaniu miłości i noclegu dryfuje przez kolejne łóżka, salony spa i studia jogi. Spotyka mężczyzn, z którymi wdaje się w romanse i rozmawia. Łobuzerski film w kolorach gumy do żucia, w duchu wczesnego Godarda, pokazuje z ironią problemy pierwszego świata i troski jego przedstawicielek. Trochę aspołecznych, często znudzonych, obowiązkowo smutnych. W filmowym debiucie Susanne Heinrich, młodej niemieckiej pisarki, za pastelową fasadą, brokatowymi jednorożcami i teatralnymi monologami czai się egzystencjalna pustka, smutek bycia przedmiotem. Wrażenia, że jest się towarem w neoliberalnym społeczeństwie, nie mogą rozwiać ani kochankowie, ani sztuka, ani joga. Melancholijna dziewczyna ciągle mówi, ale słyszy ją tylko własne echo. Choć ciągle poznaje nowe osoby, nie jest w stanie nawiązać relacji. Jest archetypem współczesnej dziewczyny" – mówi reżyserka. – "Nie postacią z krwi i kości, lecz każdą z nas" – pisze Ewa Szabłowska. 

Projekcje we wtorek o godzinie 9.45 i 3 sierpnia o godzinie 19. 

Flesh Out


Film Micheli Occhipinti to opowieść o kobietach, których zadaniem jest wzrost wagi ciała. Adriana Prodeus zapowiada: „Ten opresyjny zwyczaj zwany gavage istnieje w Mauretanii i polega na tuczeniu kobiet jak gęsi na foie gras. Główna bohaterka "Flesh Out" Verida poddaje się mu dziesięć (!) razy dziennie. Ukazana jest w kontraście do bardziej liberalnie wychowywanych koleżanek, ale też na ceremonii wengali: solidarnego pasienia się panien. Z jednej strony ma dreg dreg, czyli tabletki przyspieszające tycie, z drugiej zaś bierze udział w el leila, uroczystości wciskania w narzeczoną całego jagnięcia i 16 litrów mleka. Film nie skupia się na cielesności, tylko na obrazach otoczenia: fałdy tkanin na targu przypominają otłuszczoną skórę, a nad jedzeniem unoszą się muchy. Dokumentalny wymiar tej historii robi ogromne wrażenie, a przedmiotowy stosunek do kobiecego ciała przypomina problemy mieszkanek Zachodu czy restrykcyjnie odchudzanych modelek. Debiutująca w fabule Michela Occhipinti opowiada poruszającą historię, wzywając kobiety, by czym prędzej odzyskały same siebie”. Błażej Grzechnik dodaje: - Ten obraz trafnie prezentuje festiwalową sekcję „Ciało, w którym żyję”. Projekcje: we wtorek o godzinie 13.15 i w piątek o godzinie 18.45. 

Adam


Sekcja Ale kino+ jest znakiem jakości. Dobrze, że ten film spodobał się selekcjonerom. Sebastian Smoliński pisze: „Maryam Touzani z Maroka debiutuje historią nietypowej przyjaźni dwóch kobiet, które stają się dla siebie oparciem w kryzysowej sytuacji. Abla, wdowa i matka ośmioletniej Wardy, prowadzi własną piekarenkę w Casablance. Ciężarna Samia wyjechała z rodzinnej miejscowości i szuka jakiejkolwiek pracy w mieście, pukając bez skutku do kolejnych drzwi. Mimo początkowych oporów Abla zaprosi Samię do siebie”. 

Projekcje: we wtorek o godzinie 16, w środę o godzinie 19, w niedzielę o godzinie 13. 

Czysta

O tym obrazie, wyświetlany w sekcji Retrospektywa Oliviera Assayasa, pisze Katarzyna Ochońska: „Emily i Lee tworzą parę, do której idealnie pasuje określenie „toksyczny związek”. On – imprezowy muzyk. Ona – popularna niegdyś gwiazda telewizji, której nie cierpi cały jego zespół. Łączą ich już tylko bezustanne kłótnie, narkotyki i syn oddany pod opiekę dziadków. Pewnego razu, gdy Emily wraca do hotelu z samotnej nocnej eskapady, zastaje na miejscu policję, która ustala okoliczności śmierci jej partnera. Skazana za posiadanie narkotyków, trafia na pół roku do więzienia. Po odbyciu kary musi odnaleźć nowy sposób na życie. Czysta omija pułapki łatwego sentymentalizmu, koncentrując się na delikatnie nakreślonych emocjach”. Film był pokazywany na MFF w Cannes, nagrodę dla najlepszej aktorki dostała Maggie Cheung grająca Emily Wang. 

Projekcje we wtorek i w sobotę o godzinie 19. 

Żyć i wiedzieć, że żyjesz


Alain Cavalier kreśli obraz najbliższej rzeczywistości i opatruje go komentarzem. – Marcin Pieńkowski opowiadał, że nie wiedział, czego się spodziewać po tym filmie, a po obejrzeniu określił go mianem jednego z najpiękniejszych – podkreśla Błażej Grzechnik. Agnieszka Szeffel pisze: „Swój najnowszy wideo-dziennik poświęca przyjaciółce, Emmanuèle Bernheim, autorce autobiograficznej książki Wszystko poszło dobrze, w której pisarka opowiada o eutanazji swojego ojca. Początkowy pomysł na adaptację prozy przeradza się w historię odchodzenia chorej Emmanuèle”. Projekcje: we wtorek o godzinie 19.15, w sobotę o godzinie 16.15. 

Greta


Neil Jordan w sekcji Mistrzowie portretuje niebezpieczną relację, którą nawiązują młoda nowojorska kelnerka (Chloë Grace Moretz) i tajemnicza wdowa Greta (Isabelle Huppert). „Poznają się, gdy dziewczyna znajduje w metrze torebkę i oddaje ją właścicielce. Tak w jej życiu pojawia się starsza kobieta, która roztacza nad nią niemal matczyną opiekę. A jeśli torebka była jedynie przynętą, a intencje wdowy wcale nie są niewinne?” – pisze Adam Kruk. – To swoisty pojedynek aktorski. Film budzi kontrowersje, jest określany jako thriller, inni twierdzą, że to film mocno kampowy – dodaje Błażej Grzechnik. Projekcje we wtorek i w piątek o godzinie 22.15.

Małgorzata Matuszewska

Fot. Vivo Film, materiały prasowe festiwalu

MFF Nowe Horyzonty: nie tylko filmowo

Jeśli wahacie się, co wybrać i obejrzeć w czasie festiwalu, polecę szczególny film i znakomite przedstawienia. 

Na Inicjały SG poszłam bez specjalnego przekonania. 


Ta czarna komedia jest znakomita! Ma zręcznie splecioną, dość przewrotną fabułę i jest bardzo dobrze zagrana. Sergio (Diego Peretti), aktor w średnim wieku, który nie cieszy się specjalnym powodzeniem zawodowym, za to – i owszem – kobiety go kochają, wpada w poważne kłopoty. Lubi narkotyki, lubi alkohol, lubi się bawić. Nie umie powstrzymać gniewu i to sprawia, że jego kłopoty rosną lawinowo. Nie chcę spoilerować, więc wspomnę tylko, że z kolei na niego ma ochotę Jane (Julianne Nicholson). 

Zarys fabuły brzmi banalnie, ale to bardzo dobre kino. Film wyreżyserowali Rania Attieh i Daniel Garcia, nadali mu wielkomiejski sznyt. 

Projekcje w DCF, w czwartek o godzinie 19 i w niedzielę o godzinie 16. 

Opowieści teatralne z kina wywiedzione

Wielowątkowa opowieść o ludziach w nieustannym kryzysie, szukających miłości rozpaczliwie i nieudolnie, czyli Magnolia na podstawie scenariusza Paula Thomasa Andersona, to świetny spektakl we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. 



Reżyser, autor adaptacji i wideo Krzysztof Skonieczny, udowodnił, że film Andersona świetnie nadaje się na scenę. 

Miłość, śmierć, brak umiejętności radzenia sobie w życiu, zakleszczenie w jednej, wypracowanej życiowej roli – to wszystko zostało umieszczone na scenie, niczym w szklanej i barwnej kuli. Potrząśnięta kula mieni się światłem i drobinkami zawartości, a efekt ruchu i wywołanych nim emocji zależy także od widza. 

Grają znakomicie m.in.: Ewelina Paszke-Lowitzsch, Wiesław Cichy, Paulina Wosik, Piotr Łukaszczyk, Jerzy Senator, Mateusz Łasowski, Anna Kieca, Maciej Tomaszewski, Tomasz Orpiński. Spektakle 1 i 2 sierpnia o godzinie 19 we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, bardzo blisko Kina Nowe Horyzonty. 

Dużo emocji i nadziei budziła zapowiadana premiera przedstawienia Chroma: Księga kolorów według książki Dereka Jarmana w Teatrze Muzycznym Capitol. 





Wybitny reżyser pisał eseje o kolorach, umierając na AIDS i tracąc wzrok. To ciemnienie świata w wielu wymiarach jest punktem wyjścia spektaklu, jak w „Blue”, ostatnim filmie Dereka Jarmana (projekcja w środę o godzinie 13.15 i w niedzielę o godzinie 16.15). 

Moje nadzieje zostały spełnione, dwóch aktorów: Przemysław Kozłowski (Wrocławski Teatr Współczesny) i Błażej Wójcik (Teatr Muzyczny Capitol) zagrali koncertowo odchodzącego artystę i jego alter ego. 

Błażej Wójcik śpiewał pięknie i prosto, obaj zaprezentowali wysoką formę dramatyczną. Było nowohoryzontowo, co wynikało ze słów padających ze sceny: „kolor ma swoje granice, więc je poszerzamy”. Rafał Matusz, reżyser przedstawienia, zawarł w nim odniesienia do współczesności, tej bliskiej, białostockiej, ale nie zrobił tego bardzo wyraźnie. 

Wyraziście twórcy dotykają śmierci, stygmatyzacji i odrzucenia obecnego na świecie od wieków. I mówią o tęsknocie za wolnością i równością, wciąż niedościgłymi. Bo nawet w umieraniu nie wszyscy są równi. 

Przedstawienie nie jest przeładowane muzyką, grają: Katarzyna Płachta-Styrna na altówce i Emilia Danilecka na wiolonczeli, w ich wykonaniu dyskretnie zabrzmiały dźwięki Piotra Dziubka. Sprawdziła się przestrzeń Capitolu, ze ścianami w białych kaflach, to na tej scenie w czasie Przeglądu Piosenki Aktorskiej jest klub festiwalowy. 

„Chromę...” można obejrzeć jeszcze 30 lipca (bilety do kupienia na stronie www.nowehoryzonty.pl), spektakl jest już w jesiennym repertuarze Capitolu (27-29 września). 

Małgorzata Matuszewska

Fot. Aleksandra Bydłowska/Wrocławski Teatr Współczesny, BTW Photographers/Teatr Muzyczny Capitol

sobota, 27 lipca 2019

19. MFF Nowe Horyzonty: dla odważnych i oryginalnych

Z Błażejem Grzechnikiem, dyrektorem marketingu i PR festiwalu, wybraliśmy ciekawe niedzielne wydarzenia. Nie brakuje wyzwań. 

La flor (część 1.)


Błażej Grzechnik uważa, że najdłuższy (220 minut) film festiwalu, wyświetlany w sekcji Nowe kino Argentyny, jest wspaniały i wart poświęcenia czasu, a będzie wyświetlany z 15-minutową przerwą. Mariano Llinás, reżyser obrazu, zdobył za ten film nagrodę publiczności MFF w Rotterdamie, więc samemu trzeba się przekonać o jego wartości. Ewa Szabłowska napisała m.in.: „Mariano Llinás odmienia gatunki przez przypadki – horrory, musicale, melodramaty, szpiegowskie thrillery z czasów zimnej wojny czy kanadyjskie filmy górskie. Jego dzieło to dowcipny, erudycyjny komentarz do współczesnej kultury nałogowego pochłaniania wytworów popkultury, który jednocześnie daje przewrotną alternatywę dla binge-watchingu, używając serialowej logiki narracyjnej. W każdym z sześciu epizodów grają te same cztery charyzmatyczne aktorki, które wcielają się w coraz to nowe postaci i wędrują poprzez kolejne opowieści i meandry fabuły. Historie rozwidlają się w surrealistyczne dygresje poprzecinane poetyckimi interludiami, pojawiają się nagłe zwroty akcji i meta-wątki”. Projekcje: w niedzielę i 1 sierpnia o godzinie 10. 

Kacper i Emma – najlepsi przyjaciele


Kino Dzieci, a więc przyjazne i znakomite! Opowieść o przyjaźni, wyzwaniach związanych z nowymi sytuacjami w życiu pięciolatków przyda się każdemu z nas. Emma niedługo będzie świętować swoje piąte urodziny. Jest przekonana o tym, że to najwyższy czas, by mogła dostać od mamy wymarzonego psa... Projekcja w niedzielę o godzinie 10. 

Kapitan Morten i Królowa Pająków


10-letni Morten Viks pragnie być taki sam jak jego tata. Buduje model statku i marzy o dalekiej, morskiej wyprawie. Niespodziewanie kurczy się do rozmiaru owada i staje się kapitanem swojej łodzi. Jednak żeglowanie to nie taka prosta sprawa… Znakomita animacja nie tylko dla najmłodszych w sekcji Kino Dzieci. Projekcja w niedzielę o 13.15. 

Oni 1


Kto oglądał już film "Oni", powinien zobaczyć reżyserską wersję obrazu Paola Sorrentino. I oczywiście Kasię Smutniak. Błażej Grzechnik podkreśla, że ten pokaz filmu to unikatowa okazja. Znakomity reżyser obserwuje nie tylko Silvia Berlusconiego, ale też Włochów – społeczeństwo pełne sprzeczności. Projekcje: w niedzielę i 4 sierpnia o 16.15, w środę o 13.15. 

Inicjały SG


Świetny film o Serge'u Gainsbourgu. W jego postać wciela się Diego Peretti. Film powstał w stolicy Argentyny, co dodaje mu kolorytu. Projekcje: w niedzielę i 1 sierpnia o godzinie 19, 4 sierpnia o godzinie 16. 

Irma Vep


Błażej Grzechnik uważa, że to jeden z najlepszych filmów Oliviera Assayasa, któremu poświęcona jest retrospektywa. Obraz powstał 23 lata temu, Assayas opowiada o chcącym wrócić na szczyt powodzenia reżyserze. René Vidal realizuje remake Wampirów Louisa Feuillade'a z 1915 roku... Projekcje: w niedzielę o godzinie 22 i 2 sierpnia o godzinie 19. 


Małgorzata Matuszewska

Fot. Gianni Fiorito, Vortex Sutra, materiały prasowe festiwalu

piątek, 26 lipca 2019

Filmowo i teatralnie na Nowych Horyzontach


Weekend na festiwalu zapowiada się interesująco. Razem z Błażejem Grzechnikiem, dyrektorem marketingu i PR festiwalu, polecam sobotnie projekcje.

Nazywam się Greta


Brazylijską balladę queerową wyreżyserował Armando Praça, opowiada o pielęgniarzu szukającym bliskości z pacjentami. Pielęgniarz Pedro szuka gasnącego powodzenia i szczęścia. Projekcja dziś i w przyszłą sobotę o godzinie 9.45, w poniedziałek o godzinie 21.45. 

Między morzem a oceanem

W sekcji Mistrzowie festiwal prezentuje kolejny film reżysera, którego znają widzowie Nowych Horyzontów. Isaki Lacuesta wraca, by opowiedzieć dalszy ciąg losów bohaterów Legendy o czasie. Dwaj romscy chłopcy dorastają po śmierci ojca. – Film przyjaźni i męskości jest subtelny, delikatny – poleca Błażej Grzechnik. Projekcje: w sobotę o godzinie 16, w poniedziałek o godzinie 10, w czwartek o 13 i w następną niedzielę o godzinie 18. 

Jessica Forever


Tytułowa Jessica opiekuje się nastoletnimi sierotami, muszą przetrwać w nieprzyjaznym świecie. Debiut Caroline Poggi i Jonathana Vinela jest oryginalną wariacją na temat sf. Projekcje: w sobotę o godzinie 19, w niedzielę o 10, w piątek o 21.45. 

Deerskin

Quentin Dupieux zawojował sekcję Piętnastka Reżyserów na ostatnim MFF w Cannes. Nic dziwnego, bo szalona opowieść o kurtce z frędzlami, która jest główną postacią nie tylko w filmie, ale też w głowie bohatera, po prostu wciąga widzów... w swoiste szaleństwo. Opowieść bardzo nowohoryzontowa i przekraczająca granice wyobraźni. Projekcje: w sobotę i w poniedziałek o 21.45, w przyszłą sobotę o godzinie 22.15 i kończącą festiwal niedzielę o 13.15. 

Spektakl Chroma. Księga kolorów


Festiwal razem z Teatrem Muzycznym Capitol zaprasza na spektakl. Prapremiera światowa w sobotę, następne spektakle w niedzielę i w poniedziałek, ale niestety biletów już nie ma. Są na wtorek, na godzinę 19 – sprzedaż prowadzi MFF Nowe Horyzonty. Już jestem ciekawa tej inscenizacji książki Dereka Jarmana. Wybitny brytyjski reżyser zajął się kolorami z niecodziennej perspektywy – umierając na AIDS i tracąc wzrok. Spektakl wyreżyserował Rafał Matusz, a wystąpią: Przemysław Kozłowski (na co dzień aktor Wrocławskiego Teatru Współczesnego) i Błażej Wójcik. 

Małgorzata Matuszewska

Fot. Arte France Cinéma, Photographers Maziarz/Rajter, materiały prasowe Festiwalu

czwartek, 25 lipca 2019

19. MFF Nowe Horyzonty: ścieżką od Gali Otwarcia ku wolności

Festiwal w czwartkowy wieczór stanowczo sprzeciwił się nienawiści i brakowi tolerancji. 


Odkrycia są najciekawsze. Dzielimy się nimi, pokazujemy filmy, które inspirują, otwierają głowy i mogą przyczynić się do tego, że będziemy widzieć nowe horyzonty – mówił podczas Gali Otwarcia Roman Gutek, twórca festiwalu. 


Według Romana Gutka filmy prezentowane na festiwalu pokazują odmienność, świat w jego złożoności i są potwierdzeniem faktu, że owa odmienność nikomu nie zagraża. Uczą, że niezależność myślenia w czasach, kiedy wokół jest dużo autorytaryzmu, jest bronią przeciw złu. 

Marcin Pieńkowski, dyrektor artystyczny MFF Nowe Horyzonty, powiedział: – W kinowej sali jesteśmy wolni i równi. Życzę tego samego poza kinem, żeby nikt nigdy nie mówił nam, kogo i jak mamy kochać – podkreślił. 

Cieszę się bardzo, że w ten sposób najważniejszy dziś festiwal filmowy w Polsce pokazał swoją wyjątkową klasę, niezależność i umiejętność poszukiwania. 

Jacek Sutryk, prezydent miasta, pozdrowił nas życzeniami fantastycznych przeżyć z krótkiego filmu, nakręconego podczas urlopu. Zapewnił, że wciąż będzie wspierał Nowe Horyzonty. Pierwszym i najbardziej widocznym dowodem są wieczorne otwarte pokazy filmów w Rynku, koło fontanny, które przez lata stały się dobrą tradycją, a w zeszłym roku ich nie było. Teraz wracają w wielkim stylu. 

„Portret kobiety w ogniu” wizerunkiem naszej wolności

Tak się złożyło, że na otwarcie szefowie festiwalu już dawno wybrali film odpowiadający na tragiczne wydarzenia w Białymstoku, korespondujący z pragnieniem wolności, zrozumienia dla odmienności, tolerancji. Film nagrodziliśmy wielkimi brawami, a Céline Sciamma – reżyserka i Adèle Haenel, filmowa Héloise, musiały być chyba szczęśliwe. 


Zdaje się, że XVIII-wieczne kobiety, bohaterki tej opowieści, nie różnią się zbytnio od nas samych. Trochę mnie dziwi ich odwaga. To film nasycony emocjami i pasją życia widoczną w każdym kobiecym spojrzeniu. Zachwycają precyzyjne zdjęcia. Wydaje się, że scenariusz został wręcz skrojony właśnie pod Nowe Horyzonty, bo wypatrywanie tego, co ukryte za widnokręgiem, co tajemnicze, dobre, widać w każdym ujęciu, od morza po chmurne oczy malarki. 


Film znajdzie się w październiku w kinach, a na festiwalu można go obejrzeć także w piątek o godzinie 15.30, w sobotę o godzinie 9.45 i 3 sierpnia o godzinie 12.45 – wszystkie pokazy będą w Kinie Nowe Horyzonty.

Polecamy piątkowe projekcje

Od kilku lat proszę o polecenie filmów Błażeja Grzechnika, dyrektora marketingu i PR festiwalu. 

Wie, na co jeszcze można się dostać w danym dniu i świetnie się orientuje w gąszczu ponad 600 seansów. Na piątek poleca filmy: 

„Wysoka dziewczyna” w reżyserii Kantemira Bałagowa, w którym reżyser zabiera widzów do Leningradu zniszczonego wojną, w którym wojna się co prawda skończyła, ale ludzkie dramaty trwają. W Cannes dostał dwie nagrody w sekcji Inne Spojrzenie. 

„Roma” Alfonsa Cuaróna to filmowa lektura obowiązkowa. Film zdobył trzy statuetki Oscara i wiele kinnych nagród, a jest skromną opowieścią o społeczności stolicy Meksyku. 

„Zimowe dziecko” jest znakomitym wstępem do zaprzyjaźnienia się z obrazami Oliviera Assayasa, tym razem znakomity twórca opowiada o przechodzeniu z roli syna do ojca. 

„Lato” Kiryła Serebrennikowa, czyli miłość, przyjaźń i muzyka w późnym Związku Radzieckim to znakomity wstęp do pokazów w Rynku. 

Małgorzata Matuszewska

Fot. BTW Photographers Maziarz/Rajter i Lilies Films

wtorek, 16 lipca 2019

Nowe Horyzonty: otwieramy się, by chłonąć to, co najlepsze w kinie

Marcin Pieńkowski, dyrektor artystyczny 19. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty, opowiada o wyzwaniach, szansach i radości filmowego święta. Sprzedaż biletów na poszczególne seanse rozpocznie się w środę, 17 lipca o godzinie 12:00. Festiwal trwać będzie od 25 lipca do 4 sierpnia. Filmy zobaczymy w Kinie Nowe Horyzonty, DCF-ie, ale Nowe Horyzonty będą gościć w wielu miejscach Wrocławia. 


Trzeci raz szefujesz artystycznie Nowym Horyzontom. To coraz łatwiejsza praca?

Nie, wręcz przeciwnie. Wśród wielu rzeczy, które nie były proste, przypominam sobie kilka małych tytułów, o które trzeba było walczyć. I przecież wciąż chodzi o to, żeby zaskakiwać widza. Nie możemy myśleć: „zrobimy kilka retrospektyw, damy trochę nowych filmów i mamy festiwal”. W Polsce nie ma chyba drugiego festiwalu, który miałby tak bardzo wymagającą publiczność, jak nasz. To wielka wartość i duża presja. 

Ciągle szukacie nowych horyzontów. Na przykład na otwarciu nie będzie filmu Almodóvara...

Ostatnie dwa lata były już zaskoczeniem dla tych, którzy spodziewali się gali otwarcia z filmem bardzo uznanego twórcy. W zeszłym roku otwieraliśmy „Kafarnaum”, który jeszcze nie był głośnym filmem, ale zdecydowaliśmy się właśnie nim otworzyć festiwal. Nadine Labaki nie była jeszcze bardzo znana, to dopiero jej trzeci film, a okazał się strzałem w dziesiątkę. Można było pokazać inny bardzo głośny film bardzo głośnego reżysera. W tym roku obraz otwierający festiwal: „Portret kobiety w ogniu” w reżyserii Céline Sciammy jest po prostu bardzo piękny. Kończymy „Pewnego razu... w Hollywood” Quentina Tarantino – to wielkie „bum” na finał. A na początek będzie film o miłości, reprezentujący kino bardzo emocjonalne, subtelne, eleganckie, po prostu nasze ukochane. Nie musimy pokazywać „Bólu i blasku” Pedra Almodóvara na początku, ten film i tak wszyscy zobaczą. Oferując rangę filmu otwarcia obrazowi mniej znanego twórcy, dajemy temu filmowi szansę na rozpoznawalność, a to jest bardzo istotne. 

Mieszkańców Wrocławia cieszy , że tu otwierają się nowe horyzonty także na Wrocław. Bo ten festiwal jest coraz bardziej zakorzeniony w mieście, współpracujecie z wieloma instytucjami.

Tak, w tym roku padł chyba rekord. Nasz dział marketingu śmieje się, że nie pomieścimy wszystkich logotypów. Wśród naszych partnerów są: Wrocławski Teatr Współczesny, Wrocławski Teatr Pantomimy, Teatr Muzyczny Capitol, BWA Studio, Krupa Gallery, Galeria Miejska, OP ENHEIM. Cieszymy się, że nie musimy przyjeżdżać do Wrocławia z gotowym produktem z zewnątrz, ale staramy się współpracować z ludźmi stąd. To dlatego, że wrocławska scena artystyczna jest znakomita. 

Które filmy są najbardziej nowohoryzontowe, otwierające nas, widzów? 

To zależy od wrażliwości każdego człowieka. Dla mnie to inne obrazy, dla Romana Gutka inne, dla Ewy Szabłowskiej czy Małgosi Sadowskiej jeszcze inne. Na pewno konkurs i retrospektywy zasługują na to miano. Te retrospektywy, które wybraliśmy w tym roku, nie są proste. Mogliśmy wrócić np. do Luisa Buñuela, ale to byłoby zbyt proste. Chcemy naprawdę pomęczyć się przez rok, szukając kopii, praw do filmów, szperając, rozmawiając i znajdując perły. Czasami to jest naprawdę tytaniczna praca. Żeby zrobić małą retrospektywę Shūjiego Terayamy, jednego z najwybitniejszych awangardowych reformatorów japońskiego kina i teatru, trzeba było mieć człowieka w Japonii, mówiącego po japońsku i mogącego nakłonić wytwórnie do użyczenia filmów i zgody na projekcje. Olivier Assayas to twórca współczesny, ale zdobycie jego filmów wcale nie było łatwe. Na pewno „Retrospektywy”, „Odkrycia” i „Lost lost lost” to najbardziej nowohoryzontowe sekcje. Oczywiście, nasi najbardziej „zatwardziali nowohoryzontowicze” chcą jeszcze bardziej radykalnego kina i o nie się staramy, jest obecne na festiwalu. 

W tym roku pierwszy raz całe DCF, a nie tylko niektóre sale, będzie drugim kinem festiwalowym. To kino wygodne i nowoczesne...

Jest naturalnym miejscem dla festiwalu. I to jest fajne, że dwa kina, z oczywistych powodów konkurujące ze sobą przez cały rok, latem jednoczą się na święto kina, robią coś fantastycznego dla widzów. To wynik świetnej współpracy z Jarosławem Perdutą, dyrektorem DCF-u i całym zespołem. 

Wszystkie filmy obejrzałeś?

Nie, nie da się! Obejrzałem około 500 filmów, dzielimy się pracą. Nie widziałem może kilkunastu tytułów, ale staram się oglądać jak najwięcej. Zapewne podczas festiwalu nic już nie zobaczę. To ogromny festiwal: 220 filmów pełnometrażowych. Zawsze podajemy liczbę filmów pełnometrażowych. Łatwo jest podać niesamowitą liczbę pokazywanych filmów, wśród których są krótkie, więc tworzy się wrażenie, że festiwal pokazuje 450 obrazów, a tak naprawdę 200 z nich to filmy krótkometrażowe. Zawsze podajemy ilość filmów długometrażowych, bo ta liczba pokazuje skalę festiwalu. 

Ważne są spotkania branżowe...

Polish Days jest wyjątkowy, w tym roku będzie rekordowa liczba uczestników z zagranicy, ze wszystkich najważniejszych festiwali: z Cannes, Berlinale, Sundance, Toronto. To jest efekt pracy wielu osób przez wiele lat, m.in. pracy Joanny Łapińskiej, poprzedniej dyrektorki artystycznej imprezy, Weroniki Czołnowskiej, która zajmuje się wydarzeniami branżowymi i mojej. Nie jest tak, że pisze się e-mail do szefa programowego Berlinale i on przyjeżdża, bo nie był wcześniej we Wrocławiu. Trzeba się spotkać dwa – trzy razy, żeby go przekonać, że to dobre miejsce. Takich zaproszeń w skrzynce mejlowej ma pewnie kilkaset rocznie, więc w naszej ofercie musi znaleźć iskrę, która go zachęci do odwiedzenia Wrocławia. 

Rozmawiała Małgorzata Matuszewska

Fot. Filip Basara