Jeśli wahacie się, co wybrać i obejrzeć w czasie festiwalu, polecę szczególny film i znakomite przedstawienia.
Na Inicjały SG poszłam bez specjalnego przekonania.
Ta czarna komedia jest znakomita! Ma zręcznie splecioną, dość przewrotną fabułę i jest bardzo dobrze zagrana. Sergio (Diego Peretti), aktor w średnim wieku, który nie cieszy się specjalnym powodzeniem zawodowym, za to – i owszem – kobiety go kochają, wpada w poważne kłopoty. Lubi narkotyki, lubi alkohol, lubi się bawić. Nie umie powstrzymać gniewu i to sprawia, że jego kłopoty rosną lawinowo. Nie chcę spoilerować, więc wspomnę tylko, że z kolei na niego ma ochotę Jane (Julianne Nicholson).
Zarys fabuły brzmi banalnie, ale to bardzo dobre kino. Film wyreżyserowali Rania Attieh i Daniel Garcia, nadali mu wielkomiejski sznyt.
Projekcje w DCF, w czwartek o godzinie 19 i w niedzielę o godzinie 16.
Opowieści teatralne z kina wywiedzione
Wielowątkowa opowieść o ludziach w nieustannym kryzysie, szukających miłości rozpaczliwie i nieudolnie, czyli Magnolia na podstawie scenariusza Paula Thomasa Andersona, to świetny spektakl we Wrocławskim Teatrze Współczesnym.
Reżyser, autor adaptacji i wideo Krzysztof Skonieczny, udowodnił, że film Andersona świetnie nadaje się na scenę.
Miłość, śmierć, brak umiejętności radzenia sobie w życiu, zakleszczenie w jednej, wypracowanej życiowej roli – to wszystko zostało umieszczone na scenie, niczym w szklanej i barwnej kuli. Potrząśnięta kula mieni się światłem i drobinkami zawartości, a efekt ruchu i wywołanych nim emocji zależy także od widza.
Grają znakomicie m.in.: Ewelina Paszke-Lowitzsch, Wiesław Cichy, Paulina Wosik, Piotr Łukaszczyk, Jerzy Senator, Mateusz Łasowski, Anna Kieca, Maciej Tomaszewski, Tomasz Orpiński. Spektakle 1 i 2 sierpnia o godzinie 19 we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, bardzo blisko Kina Nowe Horyzonty.
Dużo emocji i nadziei budziła zapowiadana premiera przedstawienia Chroma: Księga kolorów według książki Dereka Jarmana w Teatrze Muzycznym Capitol.
Wybitny reżyser pisał eseje o kolorach, umierając na AIDS i tracąc wzrok. To ciemnienie świata w wielu wymiarach jest punktem wyjścia spektaklu, jak w „Blue”, ostatnim filmie Dereka Jarmana (projekcja w środę o godzinie 13.15 i w niedzielę o godzinie 16.15).
Moje nadzieje zostały spełnione, dwóch aktorów: Przemysław Kozłowski (Wrocławski Teatr Współczesny) i Błażej Wójcik (Teatr Muzyczny Capitol) zagrali koncertowo odchodzącego artystę i jego alter ego.
Błażej Wójcik śpiewał pięknie i prosto, obaj zaprezentowali wysoką formę dramatyczną. Było nowohoryzontowo, co wynikało ze słów padających ze sceny: „kolor ma swoje granice, więc je poszerzamy”. Rafał Matusz, reżyser przedstawienia, zawarł w nim odniesienia do współczesności, tej bliskiej, białostockiej, ale nie zrobił tego bardzo wyraźnie.
Wyraziście twórcy dotykają śmierci, stygmatyzacji i odrzucenia obecnego na świecie od wieków. I mówią o tęsknocie za wolnością i równością, wciąż niedościgłymi. Bo nawet w umieraniu nie wszyscy są równi.
Przedstawienie nie jest przeładowane muzyką, grają: Katarzyna Płachta-Styrna na altówce i Emilia Danilecka na wiolonczeli, w ich wykonaniu dyskretnie zabrzmiały dźwięki Piotra Dziubka. Sprawdziła się przestrzeń Capitolu, ze ścianami w białych kaflach, to na tej scenie w czasie Przeglądu Piosenki Aktorskiej jest klub festiwalowy.
„Chromę...” można obejrzeć jeszcze 30 lipca (bilety do kupienia na stronie www.nowehoryzonty.pl), spektakl jest już w jesiennym repertuarze Capitolu (27-29 września).
Małgorzata Matuszewska
Fot. Aleksandra Bydłowska/Wrocławski Teatr Współczesny, BTW Photographers/Teatr Muzyczny Capitol
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz