Człowiek słoń
Już w najbliższy piątek DCF zaprasza na pokaz filmu Człowiek słoń. Historia Josepha Merricka prędzej czy później musiała zostać przeniesiona na ekran. Szczęśliwy traf sprawił, że jej realizacji podjął się młody i mało wówczas znany reżyser David Lynch.
Joseph Merrick był żyjącym w drugiej połowie XIX wieku Anglikiem, którego dotknęła niezdiagnozowana jednoznacznie choroba, powodująca deformację ciała. Gdy miał trzy lata, jego korpus zaczęły pokrywać małe guzki. Zniekształcenia stopniowo obejmowały inne partie organizmu, do tego stopnia, że gdy Merrick dorósł, nienaruszone pozostały tylko jego lewa ręka oraz genitalia. Nazwany człowiekiem-słoniem z uwagi na rodzaj deformacji, zarabiał na życie, występując w specjalnych pokazach cyrkowych tzw. sideshows, które miały na celu demonstrowanie ludzkich wynaturzeń. Na jednym z takich przedstawień Merricka zauważył lekarz Frederick Treves.
Właściwą akcję swojego drugiego filmu pt. Człowiek słoń David Lynch rozpoczyna w momencie, gdy zdeterminowany, by zobaczyć Merricka, Treves pokonuje serię przejść oznakowanych napisem Nie wchodzić. Reżyser wprowadza nas do przestrzeni oficjalnie niefunkcjonującej, ukrywanej przed publicznym spojrzeniem. Jednym z charakterystycznych dla niej elementów jest nienormalne połączenie –jedność dwóch pierwiastków, które nie powinny się wiązać. Wymiar sprzeczności decyduje o tym, że odmieniec jest dziwny mniej lub bardziej. W filmie Lyncha mamy możliwość obserwacji kilku takich niecodziennych splotów – widzimy kobietę z brodą czy psa wyglądającego jak świnię, jednak człowiek-słoń jest najbardziej ekscentryczny, gdyż zrodził się w wyniku skrzyżowania porządków – ludzkiego i zwierzęcego. Stąd powstają wszelkie niejasności w próbach określenia go. Zarówno Treves, jak i pozostali bohaterowie początkowo wyrażają się o Merricku w kategoriach przedmiot/zwierzę, mówiąc o nim TO. Można by krótko uciąć próby analizy filmu Lyncha, stwierdzając, że jest to ubrana w melodramatyczny kostium historia o tym, jak w Merricku słoniu zaczyna się wreszcie dostrzegać Merricka człowieka, jednak to zdecydowanie zuboży znaczenie tego dzieła.
Dzieje Josepha Merrica są nierozerwalnie związane z określonym kontekstem historycznym. Lynch poświęcił dużo uwagi, aby precyzyjnie nakreślić atmosferę wiktoriańskiej Anglii. Rozpoczyna się właśnie rewolucja przemysłowa, Wielka Brytania jest potęgą kolonialną, sfera obyczajowa została wetknięta w sztywne ramy konwenansów społecznych, sztuka – choć pojmowana klasycystycznie –dobrze się rozwija. Panuje dobrobyt i stabilizacja, których gwarantem jest sprawująca rządy królowa Wiktoria. W Człowieku słoniu możemy przyjrzeć się nie tylko Merrickowi. Napawająca nas strachem pierwsza scena, gdy po raz pierwszy widzimy go dokładnie, pokazuje nam potwora, który się boi. Uformowany na kształt lustra dla widza, taką samą funkcję pełni dla bohaterów filmu, którzy przyglądając się jemu, określają stosunek do siebie samych. W zależności od ich przynależności klasowej ten punkt widzenia zmienia się, dając nam szansę przekrojowego i bardzo dokładnego wglądu w ówczesne społeczeństwo angielskie.
Społeczeństwo to przywiązywało wielkie znaczenie do melodramatu, filtrując wydarzenia codzienne przez pryzmat teatralnych konwencji. Lynch wprowadza ten pierwiastek na dwóch poziomach. Po pierwsze, czyniąc z Merricka bezbronnego bohatera melodramatycznego, który – pomimo wszelkich przeszkód – pozostaje istotą czystą i w końcu nagrodzoną. Po drugie, nanosząc element gry na spotkania człowieka słonia z przedstawicielami londyńskich elit, którzy obcując z nim, mają szansę sprawdzić, jak dobrymi są aktorami. Niektórym z nich nie udaje się ukryć odrazy.
Reżyser przekonuje nas, że fizyczność człowieka-słonia można potraktować w kategoriach maski. Pod koniec filmu widz przestaje zwracać uwagę na powłokę Merricka, dostrzegając już tylko ludzki i ukryty wymiar jego egzystencji. Jest to drugi w obrazie Lyncha poziom wędrówki do przestrzeni poza oficjalnym spojrzeniem, pozwalający nam na wejrzenie do zakamarków duszy bohatera.
Człowiek słoń jest dziełem znakomicie zagranym, serwującym pierwszorzędny popis umiejętności aktorów angielskich starej szkoły. Drugi film Lyncha jest również niezbitym dowodem ogromnego talentu reżysera, który potrafił zbudować wielowymiarowe dzieło i każdy z tych wymiarów uczynić zajmującym.
Kalina Cybulska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz