wtorek, 4 sierpnia 2020

Dlaczego Chaplin wciąż śmieszy i wzrusza?

Charlie Chaplin był niewątpliwie jedną z najważniejszych osobistości w historii kina. Brytyjski twórca nie tylko przyczynił się do rozwoju gatunku, jakim jest filmowa burleska, oraz wzrostu popularności kina niemego, ale także pozwolił widzowi na ucieczkę od szarej codzienności. Sam Chaplin zrealizował niemal książkowo scenariusz american dream, rozpoczynając swoją karierę filmową od zera, a kończąc na statusie ogólnoświatowej gwiazdy. Pomimo popularności, która spoczywała na jego barkach, artysta nie zapomniał o ludziach, których taki szczęśliwy los ominął, co znajduje odzwierciedlenie w tematyce jego filmów. Między innymi z tego właśnie powodu, pomimo upływu prawie stu lat od produkcji niektórych jego dzieł, widzowie z całego świata sięgają po te obrazy, aby zanurzyć się w niezwykłym świecie pantomimy.

Kiedy myślimy o Chaplinie, przed oczami mamy postać z wąsikiem, melonikiem na głowie, z przydużymi spodniami i zbyt małym żakietem. Nieodłącznym elementem tego wyobrażenia jest również czarna laska, która często wprawiana jest przez naszego trampa w ruch. Charakteryzacja ta została tak silnie zakorzeniona w kulturze filmowej, iż większość widzów nie jest w stanie wyobrazić sobie komika bez tego kostiumu. Co więcej, niektórzy odbiorcy kultury nawet nie widzieli żadnego filmu Charliego Chaplina, a są w stanie rozpoznać jego sylwetkę, co świadczy o niebywałej pozycji artysty w popkulturze.

Zdecydowana większość filmów Chaplina to przykłady burleski filmowej, czyli tworu na poły komicznego, na poły satyrycznego, który podejmuje tematy ważne, choć zwykle w prostej formie. Mamy zatem dużo slapsticku, parodii, a nawet karykatury. Prawdopodobnie najlepszym przykładem byłby film Dyktator z 1940 roku, w którym Brytyjczyk wyśmiewał Adolfa Hitlera. Co ciekawe, wojna w filmografii Chaplina stanowi karnawał destrukcji – choć na pierwszy rzut oka może wydawać się, że losy bohaterów mają odciągnąć widza od myśli o toczących się konfliktach, okazuje się, że fabuła skupia się na postaciach doświadczonych przez działania zbrojne. Warto wspomnieć, że zdaniem niektórych badaczy, jednym z głównych objawów nerwicy wojennej są kłopoty z chodzeniem. Tym samym, nietypowy, mający coś w sobie z dziecięcego, styl chodzenia Chaplina może stanowić zatem rodzaj tiku, który zdradza nie tylko jego niepewność psychiczną, ale również objaw kryzysu dotykającego ciało po tragicznych wydarzeniach.

Zastanawiając się, w czym tkwi fenomen filmów o włóczędze, które pomimo upływu wieków oraz znaczących zmian w sposobie prowadzenia fabuły w kinie, wciąż przyciągają uwagę widzów, nie można nie wrócić uwagi na ich społeczną tematykę. Mimo że Chaplin przeszedł przysłowiową przemianę od pucybuta do milionera, wciąż pamiętał o swoich korzeniach. Wychowanie się w niższej warstwie społecznej, znajomość klasy robotniczej, głód, brud i samotność były dla komika nie tylko wspomnieniem – stanowiły podstawę do kreowania filmowej rzeczywistości. W jego filmach przez warstwę kurzu i nieczystości prześwituje dobro oraz uczynność skierowana względem drugiego człowieka. Fabuły produkcji Chaplina są proste i linearne (choć momentami z uwagi na swoją powtarzalność, wydają się być zapętlone), co tym bardziej pozwala skupić uwagę na portretach bohaterów. Niemal w każdym z filmów protagonista stawia sobie za cel albo komuś pomóc, albo spełnić swoje miłosne uczucie – choćby nawet podejmowane przez trampa działania miały doprowadzić koniec końców do jego  nieszczęścia.

Humor wypełniający chaplinowską burleskę zbudowany jest na bazie powtarzających się gestów, które kwestionują racjonalną przyczynowość. Każdy cios, uderzenie czy nawet rzut tortem omija adresata i trafia w przypadkową ofiarę. Pomyłka ta pociąga za sobą konsekwencje właściwej już fabuły, choć kontynuującej serię wypadków i omyłek. Ponadto możemy być pewni nieskończonej liczby wywrotek, przewrotek, potknięć czy zderzeń – niewątpliwie świat burleski to świat upadających postaci. Upadki te jednak nie są ostateczne oraz inicjują kolejne wydarzenia i motywują do dalszego działania.

Charlie Chaplin pokazywał w swoich filmach, że nawet najbardziej banalna chwila może stanowić decydujący moment w życiu człowieka (coś na wzór ślepego losu) oraz całego świata. Podejście to sprawiło, że artysta skupiał się przede wszystkim na teraźniejszości. Umiejętne czerpanie z otaczającej twórcę rzeczywistości sprawiło, że jego produkcje wciąż pozostają żywe. Komizm u Chaplina polega tak naprawdę na unikaniu przeszkód – bohater skupia się na aktualnej chwili, nie myśli o przyszłości czy przeszłości, ponieważ liczy się tu i teraz. Ta beztroskość – choć wywołuje masę problemów – stanowi przyjemną formę zapomnienia, zbliżoną do eskapizmu.

Mogłoby się wydawać, że postać trampa to wyłącznie krucha konstrukcja gestów, kilku przedmiotów i figur, którą udało się Chaplinowi stworzyć, przyciągająca uwagę sali i doprowadzająca publiczność do łez. Okazuje się jednak, że uchwycenie przez Brytyjczyka ówczesnej teraźniejszości sprawiło, że jego utwory – pomimo upływu czasu – pozostają tak samo angażujące jak sto lat temu. Niewątpliwie pantomimiczny protagonista zestarzał się, a brak kwestii dialogowych doskwiera coraz mocniej. Jednakże nie sposób zaprzeczyć, że postać stworzona przez Chaplina urzeka swoim gestem i nieporadnością. Jeśli uwzględni się przy tym interpretację portretu włóczęgi przez pryzmat wydarzeń historycznych, wychodzi na jaw, że zabawny bohater w meloniku może skrywać więcej sekretów, niż by się wydawało.

Maja Jankowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz