Twórczość Christophera Nolana
już od ponad dwudziestu lat podbija serca publiczności na całym świecie,
niezależnie od gatunku czy tematyki. Jego produkcje nawet po upływie tygodni od
premiery cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Wskaźnik pozytywnego odbioru
filmów amerykańskiego twórcy, zarówno wśród krytyków, jak i widzów utrzymuje
się na stałym, wysokim poziomie. Choć wśród otrzymanych statuetek filmowych
brakuje mu nagrody Oscara, Nolan uważany jest za jednego z najważniejszych
twórców współczesnego kina.
Większość obrazów Amerykanina
zaklasyfikować można jako puzzle movies lub mind-game films. Skomplikowana
narracja pozostawia u widza wrażenie niepewności. Pojawiają się pytania: Co się
stało? Kim w rzeczywistości był bohater? Jakie jest zakończenie historii?
Zagmatwana fabuła oraz wiele alternatywnych rozwiązań prezentowanych wydarzeń
sprawiają, że widz musi bacznie śledzić losy bohaterów. „Memento” (2000), „Bezsenność”
(2002), „Prestiż” (2006), „Incepcja” (2010), „Interstellar” (2014), a nawet „Dunkierka”
(2017) – większość pozycji w kinematografii Nolana to produkcje, które
wymagają od odbiorcy uważnego zanurzenia się w filmowy świat.
W tym roku mija dziesięć lat
od wyreżyserowania jednej z najlepszych postmodernistycznych łamigłówek
filmowych – „Incepcji”. Co ciekawe, słowo „incepcja” teoretycznie nie występuje
w języku polskim. Jednak wraz z premierą filmu Nolana wyraz ten nabrał wielu
znaczeń. Niektórzy definiują „incepcję” jako „początek”, inni jako „działanie
mające na celu zaszczepienie jakiejś koncepcji, idei”. Potocznie natomiast tego
słowa używa się do określenia zawierania się „czegoś w czymś”, tak jak bohaterowie
„Incepcji” zanurzali się w kolejne światy.
Odbiór dzieła
amerykańskiego reżysera podczas pierwszego seansu dostarcza wiele satysfakcji,
zwłaszcza wizualnej z uwagi na efekty specjalne. Jednakże to kolejne projekcje pozwalają w pełni zrozumieć
fabułę filmu. Przy ponownym odtworzeniu zwraca się uwagę choćby na stosowanie
różnej palety kolorystycznej w zależności od świata, w którym znajdują się
bohaterowie. Na pierwszym poziomie dominują chłodne odcienie wpadające w
niebieski. Kolejny poziom charakteryzuje się żółtymi barwami (paleta ciepłych
kolorów). Trzeci został zbudowany w białych odcieniach niemal monochromatycznych.
Ostatni poziom wypełniony został zrównoważonymi barwami, nadającymi całości
surowego charakteru. Twórca podsuwa odbiorcy klucze interpretacyjne, mające
pomóc mu w percepcji obrazu. Inną wskazówką są talizmany protagonistów, które
pomagają im ustalić, co jest prawdą, a co snem.
Warstwa fabularna stanowi
zatem logiczną układankę, podczas której reżyser zwodzi odbiorcę i jednocześnie
pomaga mu w interpretacji. Bez wątpienia wykorzystanie motywu snu
pozwoliło Nolanowi zbudować cały labirynt możliwych rozwiązań. Co ciekawe,
wykorzystanie gatunku science fiction z elementami heist film (forma
podgatunku kina kryminalnego skupiająca się na grupie bohaterów, których celem
jest kradzież) koniec końców doprowadza widza do kluczowego pytania: Czy
protagonista, wracając do swojej rodziny, zanurza się w kolejny sen, czy jednak
jest to rzeczywistość? Wątpliwości pogłębia również umiejętne kierowanie montażem.
Sąsiadujące sceny często łączą się w nieoczywisty sposób. Jeśli ostatnim
obrazem w kadrze będzie biegnący człowiek, następna scena rozpocznie się od
ujęcia ruchu. Jednocześnie sekwencje umiejscowione na różnych poziomach nie są
w żaden sposób ze sobą powiązane. Brak punktów pośrednich stanowi kolejny ukłon
w stronę widza, ułatwiający mu zrozumienie fabuły (ale czy na pewno?). Christopher
Nolan w swoim dziele umieścił wiele symboli. Niektóre z nich są proste do
odczytania, jak choćby imię jednej z bohaterek – Ariadna. W zakresie innych
(przykładowo bączka) fani filmu toczą niekończące się rozmowy, prezentując
najrozmaitsze pomysły na ich interpretację.
Niebywałym atutem „Incepcji”
jest oczywiście obsada aktorska. Leonardo DiCaprio, któremu nie można odmówić warsztatu
aktorskiego, utrzymuje uwagę widza przez cały seans. Joseph Gordon-Levitt
osobiście wykonał większość niezwykle trudnych kaskaderskich scen. Towarzyszący
im na ekranie Tom Hardy czy Cillian Murphy swoją charyzmą w punkt uzupełniają
sylwetki pozostałych bohaterów. Całość zwieńczona została muzyką skomponowaną
przez Hansa Zimmera. Melodie te zaczęły funkcjonować samodzielnie jako ścieżka
dźwiękowa i cieszą się niemalejącą popularnością.
Kiedy wraca się do „Incepcji” po dziesięciu latach, jedno jest pewne – każdy następny seans pozwala wychwycić z filmu kolejny szczegół istotny dla misternej fabuły. Kunszt oraz umiejętności reżyserskie Nolana są niezaprzeczalne, jeśli przeanalizuje się techniczną budowę dzieła i jej współgranie z historią. Amerykański twórca umiejętnie łączy kino rozrywkowe z elementami autorskiego stylu, osadzonego w mind-game films. I nawet jeśli znajdą się tacy, którzy uznają „Incepcję” za intelektualny bełkot, to Nolanowi nie można odmówić, że zmusza do zadawania pytań. Pytań nad możliwościami narracyjnymi kina, ułomnością percepcji oraz filmową magią.
Maja Jankowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz