Lech Majewski to człowiek wielu profesji –
poeta, prozaik, malarz, reżyser, ale nie tylko filmowy, bowiem w swoim dorobku
posiada również spektakle teatralne oraz opery. Istotna dla niego jest nie
tylko treść, ale również sposób jej pokazywania. Twórczość Majewskiego ma
uniwersalny, zwykle metafizyczny charakter. Może wynikać to z faktu, że część
swoich utworów zrealizował na Zachodzie. Reżyser wyraźnie odwołuje się do
innych sztuk, takich jak malarstwo Ucella, Boscha czy de Chirico lub śląskich
prymitywistów. Jednocześnie wierność
mistrzom nie oznacza zamykania się w schematach. Jeden film Lecha Majewskiego
jest szczególnym przykładem na to, że twórca cały czas szuka formy, aby jak
najdokładniej oddać swoją myśl.
Młyn i krzyż to próba ekranizacji obrazu Pietera Bruegela Starszego Procesja na Kalwarię. Warto dodać, że produkcja powstała w 2011 roku, a więc sześć lat przed zdobywającym serca publiczności na całym świecie, złożonym z ręcznych malowideł obrazem Twój Vincent (2017, reż. D. Kobiela, H. Welchman). Majewski zdecydował się przełożyć na język filmu nieożywioną materię. Wymagało to urozmaicenia obrazu o symbole oraz muzykę i słowa. Końcowy efekt jest niezwykle interesujący.
Pierwsze ujęcie skupia się na panoramicznym przedstawieniu miejsca wydarzeń. Soczewka kamery zatrzymuje się na kolejnych postaciach, które – jeszcze chwilę temu zastygłe – powoli nabierają życia. Widz znajduje się wewnątrz obrazu, a jego przewodnikiem zostanie sam Bruegel. Malarski charakter Młyna i krzyża uwidoczniony został również poprzez filmowe środki wyrazu. Statyczne kadry, panoramiczny ruch kamery, umiejętne wykorzystanie głębi obrazu czy jego ziarnistość nie pozwalają widzowi zapomnieć, iż całość stanowi adaptację malowidła. Spośród postaci znajdujących się na płótnie, Majewski wybiera dwanaście. Reprezentują one różne warstwy społeczne i opowiadają historię swojego jednego dnia.
Dzieło Bruegla znane jest również pod tytułem Droga krzyżowa, co niejako zdradza główny wątek filmu. Temat pasji powiązany zostanie przez twórcę z cierpieniem Flamandczyków okupowanych przez Hiszpanów. Początkowo fabuła może wydawać się niezrozumiała. Jednak z każdą następną sceną Majewski odsłania przed odbiorcą to, co nieuniknione. Napięcie wynika nie z samych wydarzeń, a raczej ich nieuchronności. Zło nadchodzi niespodziewanie, zaskakując bohaterów przy codziennych czynnościach. Nieuzasadniona brutalność zaburza porządek i wpływa na losy bohaterów. Co ciekawe Bruegel, a za nim reżyser, zdają się mówić, że ukrzyżowanie Chrystusa stanowi w rzeczywistości jedynie jeden z epizodów prozy dnia. Nie jest ważniejsze niż zabawy dzieci o świcie, czy praca młyna.
Jednocześnie w centrum swojego filmu reżyser umieszcza postać młynarza, który wprawia świat w ruch. Z początku niełatwo jest odczytać ideę młyna, jednak z czasem twórca podsuwa odbiorcy wskazówki interpretacyjne. Ramiona wiatraka układają się w kształt krzyża, a sam młyn zdaje się być bezpieczną przystanią, miejscem świętym. Idąc tym tropem, młynarz jest odpowiednikiem Boga. Paradoksalnie jednak okazuje się, że ostateczną moc sprawczą ma artysta. Kiedy Bruegel podniesie rękę i gestem nakaże młynarzowi zatrzymać pracę młyna, ten to zrobi. Cały świat ulegnie zamrożeniu, co pokazuje, że de facto to malarz kontroluje mechanizm napędzający świat.
Utwory Lecha Majewskiego stanowią pejzaże wewnętrzne. Dzieje się tak za sprawą ich autotematyczności. Bohater będący artystą ma nadrzędną pozycję względem pozostałych postaci. Niejako jest on przedłużeniem ręki reżysera - ma moc dokonywania aktów stworzenia oraz niszczenia na ekranie. Znamienny jest również fakt, że to Bruegel - będący malarzem - prawie jako jedyny ma prawo głosu. Widz usłyszy również dobiegające zza kadru monologi Matki Bożej. Młyn i krzyż praktycznie został pozbawiony ścieżki dialogowej, co upodabnia go do pierwotnej formy obrazu.
Twórczość Majewskiego jest niedostrzegana w Polsce. Jeśli już zostanie zauważona, zwykle pozostaje niedoceniona. Posługiwanie się przez reżysera ciężką, pełną symboliki formą przekazu nierzadko zniechęca odbiorcę. Jednocześnie jego styl przywodzi na myśl innych uznanych twórców, takich jak Krzysztof Zanussi czy Jerzy Skolimowski. Wplatanie do filmowej rzeczywistości elementów poezji, filozoficznych refleksji czy w końcu metafizyki czyni utwory Majewskiego ciekawą lekturą dla duszy. Artysta nie zapomina jednak o kategorii piękna. Jego produkcje charakteryzują się interesującą paletą barw, która w pełni oddaje atmosferę wydarzeń. Plastyczność kadrów buduje iluzję rzeczywistości, a gra światłem i cieniem w punkt nakreśla charaktery bohaterów. Twórca dba o każdy element swojego dzieła.
Niebawem swoją premierę będzie miał kolejny film Lecha Majewskiego. Dolina Bogów wpisuje się w tematykę dotychczas prezentowaną przez twórcę. Z pewnością będzie to seans niełatwy w odbiorze, pełen symboliki oraz niedopowiedzeń. Pomimo chłodnego przyjęcia na Warszawskim Festiwalu Filmowym myślę, że warto zanurzyć się w nietypowy świat Majewskiego i przekonać się samemu, do czego prowadzą jego rozważania.
Maja Jankowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz