piątek, 27 marca 2020

Czwarta czy żadna władza?


We współczesnych filmach biograficznych często sięga się po opowieści o dziennikarzach wiernych etosowi tego zawodu, ale i wyraźnie zaznacza obecność konkretnego typu bohatera - sygnalisty. Analityk wojskowy z „Czwartej władzy” (2017) czy kobiety z „Gorącego tematu” (2019), choć byli świadomi konsekwencji, jakie poniosą, nagłaśniali nieprawidłowości w instytucjach, które ich zatrudniły.

Reżyserzy portretujący autorytety jednocześnie przypominają, że jednostka ma znaczenie i wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Ukazują ludzi, którzy zamiast milczeć postanowili walczyć o sprawiedliwość. Twórcy nie chcą już diagnozować trudnej rzeczywistości. Szukają na nią lekarstwa. We współczesnym kinie czuć niesmak artystów do dzisiejszego świata i poszukiwanie wskazówek, jak go zmienić, jak mu się przeciwstawić.

„Gorący temat” opowiada o molestowanych pracownicach republikańskiej stacji Fox News. Rzuciły one wyzwanie swojemu oprawcy, Rogerowi Ailesowi. Ten film stanowi przykład nowej fali kina dziennikarskiego doby #MeToo.

#MeToo to ruch, który od 2017 roku zwraca uwagę na problem molestowania seksualnego oraz mizoginizmu. Akcja uzyskała rozgłos po licznych oskarżeniach wytoczonych hollywoodzkiemu producentowi filmowemu Harveyowi Weinsteinowi. W ostatnich latach powstało wiele filmów i seriali biograficznych podejmujących temat molestowania, np. wspomniany „Gorący temat”, „The Morning Show” (2019) z takimi gwiazdami jak Reese Witherspoon i Jennifer Aniston czy „Christine” (2016) opowiadająca historię reporterki telewizyjnej, którą chore ambicje i otaczający seksizm popchnęły do odebrania sobie życia na wizji.

Współczesna globalna popkultura skupia się na wysokobudżetowych (najlepiej również oscarowych) produkcjach biograficznych. A w tych filmach główną postać stawia się na piedestale jako autorytet, wzorzec do naśladowania, nośnik fundamentalnych wartości.

Filmy, gdzie w roli „autorytetu” ukazany jest dziennikarz, cieszą się niesłabnącą popularnością. Dajmy na to „Czwartą władzę” Stevena Spielberga, ukazującą reporterów Washington Post i sprawę zwaną „Pentagon Papers”, która poprzedzała głośną aferę Watergate w Stanach Zjednoczonych. W 1971 roku dziennik podjął przed Sądem Najwyższym walkę o prawo do publikacji tajnych dokumentów na temat wojny w Wietnamie. Innymi tytułami reprezentującymi ten „trend” są m.in. „Na cały głos” (2019) – miniserial rozwijający ten sam, co „Gorący temat” wątek molestowania seksualnego w prawicowej stacji Fox News, „Obywatel Jones” (2019) Agnieszki Holland – historia walijskiego dziennikarza, który w 1933 roku przyjeżdża do Związku Radzieckiego, aby opisać modernizację tego kraju czy „Spotlight” (2015) Toma McCarthy’ego, gdzie grupa dziennikarzy śledczych z The Boston Globe demaskuje konsekwentnie tuszowane działania ponad 70 księży tworzących siatkę pedofilską.

W „Spotlight” reporterzy demaskują skalę seksualnych nadużyć dokonywanych przez duchownych i mechanizmy, jakimi Kościół – korzystając ze swego bogactwa i politycznych wpływów – posługiwał się, by przez lata je ukrywać. Ta oparta na faktach historia miała swoją kulminację 6 stycznia 2002 roku, kiedy na pierwszej stronie dziennika ukazał się nagłówek "Kościół od lat przyzwalał na molestowanie dzieci przez księży". Rozpętało to trwające rok dochodzenie, a zebrane przez dziennikarzy dowody były niepodważalne.

Na naszych oczach kreowany jest typ jednostkowego lub zbiorowego bohatera-sygnalisty. W „Czwartej władzy” Washington Post oraz The New York Times nie byłyby w stanie ujawnić prawdy, gdyby nie analityk wojskowy, Daniel Ellsberg. W „Spotlight” Kościół katolicki został zdemaskowany dzięki The Boston Globe.

Zastanawia fakt, że obrazy dziennikarzy heroicznie stających po stronie prawdy pojawiają się w kinie tak licznie w okresie, gdy prasa drukowana przeżywa kryzys. Stary model dziennikarstwa się wyczerpuje, a nowy ciągle nie może się wykształcić. Internet, a zwłaszcza media społecznościowe sprawiły, że dziennikarz i weryfikująca jego pracę redakcja stają się coraz bardziej zbędne. Im bardziej kino opiewa czwartą władzę i postacie dziennikarzy, tym bardziej niepewna jest przyszłość prasy jako instytucji zdolnej mówić prawdę opinii publicznej i w jej imieniu realnie sprawować „władzę”.

Natalia Sobkowiak

Fot. materiały reklamowe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz