piątek, 29 maja 2020

Pierwsza edycja Long Story Short Film Festival już za nami!


24 maja 2020 roku zakończyła się I edycja Long Story Short Film Festival - pierwszego w historii Dolnego Śląska festiwalu filmowego poświęconego krótkim metrażom przeprowadzonego w pełni online. Ręcznie robione statuetki Salamandry zostały rozdane. Festiwalowe filmy zostały wyświetlone ponad 21,5 tysięca razy. Fantastyczny wynik świadczy o potrzebie większej dostępności polskich krótkich metraży, dlatego organizatorzy zapowiedzieli już kolejną edycję wydarzenia.

W konkursie brało udział 76 tytułów, w tym 26 animacji, 19 dokumentów i 31 fabuł. Nagrodę główną w kategorii FABUŁA, czyli statuetkę Salamandry oraz czek na 3 tys. zł otrzymał film „Graindelavoix: Ogień Św. Antoniego” w reżyserii Sebastiana Pańczyka. Impresja na temat choroby zwanej Ogniem Św. Antoniego wywołanej przez spożycie sporyszu - halucynogennego grzyba pasożytującego na zbożu. Film skupia się na halucynacjach, które są pierwszą fazą zatrucia. Halucynacjach jako bardzo cennego, wychodzącego poza granice doświadczenia oraz rozumu, sposobu poznania. Film sam w sobie jest bardzo poetycki, tajemniczy, ale w gruncie rzeczy przepiękny. Jest tu obecna swego rodzaju anarchia, nieprzewidywalność, chaos. „To jedna z bardziej eksperymentalnych fabuł, które pojawiły się w konkursie” – powiedziała członkini jury Agnieszka Wolny-Hamkało w wywiadzie dla tuwroclaw.pl. Ten film idealnie pokazuje, że kinematografia składa się przede wszystkim z obrazów i wyobraźni, a ta jest nieskończona i niewyczerpana. I choć twórcy mieli jasną myśl do przekazania to pozostawili w umysłach oglądających miejsce na własną interpretację.

Animacja „Rok” w reżyserii Małgorzaty Bosek-Serafińskiej stała się najbardziej docenionym tytułem w całym konkursie i jednocześnie „gwiazdą galowego wieczoru”. Ten zaledwie jedenastominutowy film animowany nie tylko zdobył nagrodę główną w kategorii ANIMACJA, ale również nagrodę przyznaną przez dziennikarzy. „Rok” jest poświęcony pamięci Marka Serafińskiego, reżysera i producenta animacji (prywatnie męża reżyserki). „Opowieść rozpięta w granicach sześciu lat życia pewnego palacza i pewnej zbieraczki. Historia podróży przez Zakopane, Rygę, Tbilisi, sprawozdanie z operacji kolana i chemioterapii w szpitalu Banacha. Rzecz opowiedziana przy pomocy pudełek po papierosach, biletów tramwajowych, etykiet z szamponów, papierków od herbat, kremów, nalepek z owoców. Jednocześnie intymna i subwersywna, uniwersalna, dramatyczna, zabawna. W warstwie plastycznej nawiązuje do mail artu i kolażu. Redefiniuje pojęcie animacji. Umiejętnie używa skrótu i metafory” – uzasadniała werdykt Agnieszka Wolny-Hamkało. W filmie pokazany jest rok po roku wypełniony paczkami papierosów (głównie marki Marlboro, potem Camel) i wieloma nalepkami wszelkiego rodzaju. Ale z każdym rokiem tempo przedstawiania zawartości obklejonej makulatury przyspiesza. W pewnym momencie osiąga taką szybkość, że trudno nadążać za pojawiającymi się treściami. Czas i prezentacja „kolaży” staje w miejscu jedynie w ważnych momentach: Euro 2012, wyjazd do innego miasta, operacja, chemioterapia. Czyżby to była metafora życia? Nic dziwnego, że „Rok” był nagradzany na wielu festiwalach zanim trafił na Long Story Short.

Nagrodę główną w kategorii DOKUMENT otrzymał również nagradzany już na festiwalach film „I znów będziemy szczęśliwi” w reżyserii Krzysztofa Wołżańskiego. Z początku wydaje się, że to tradycyjny dokument, ale ciągłe zwroty akcji sprawiają, że widz ma wrażenie oglądania krótkometrażowego kina sensacyjnego. Oś tego filmu opiera się na zakończonej śmiercią chorobie matki. Jest to niezwykle intymna opowieść o rodzeństwu, które po odejściu matki trzyma się razem na dobre i na złe, jednak w tle rozgrywa się konflikt z konfrontacyjnie nastawionym ojcem. Za co został nagrodzony film? „Za przypomnienie nam, że istnieją inne, być może gorsze, rodzaje śmierci niż śmierć fizyczna: śmierć bliskości, zaufania czy szacunku. Dzięki Waszemu filmowi łatwiej jest nam zrozumieć frazę, że »wraz ze zniknięciem jednej osoby zawalił się cały świat«. Ponieważ śmierć to nie znikający punkt tylko rozpad systemu powiązań” – mówiła członkini konkursowego jury Jagoda Szelc.

Moim osobistym ulubieńcem festiwalu był film fabularny „To, co zostaje” w reż. Alana Ruczyńskiego i Elizy Godlewskiej opowiadający historię kochającego się małżeństwa Marianny i Jana. Są młodzi, beztroscy, żyją na wsi. Wprawdzie ich związek nie jest idealny, ale kochają się. Pewnego dnia mężczyzna wychodzi na spacer, z którego nie wraca. W trakcie poszukiwań Marianna znajduje męża martwego na środku pola. Dobijają ją wyrzuty sumienia, nie potrafi sobie z tym poradzić, potrzebuje czasu, dlatego zamyka się w swoim domu z martwym ukochanym. Film, który kończy się przepiękną i poetycką metaforą. Marianna jadąc samochodem dostrzega samotnego jelenia, który symbolizuje duszę, świat nadprzyrodzony i jest pośrednikiem pomiędzy wymiarami kosmosu. I tego potrzebowała na koniec tej historii – wybaczenia.

Po takim sukcesie festiwalu ucieszył mnie fakt, że już teraz zapowiedziano drugą edycję konkursu. Szkoda, że trzeba czekać do wiosny 2021, ale myślę, że zdecydowanie warto…

Natalia Sobkowiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz