piątek, 19 czerwca 2020

„Życie nie ma fabuły, dlaczego więc miałyby ją mieć filmy lub fikcja?”, czyli Tydzień Filmowego Szaleństwa z Jimem Jarmuschem w DCF


Jim Jarmusch jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i szanowanych amerykańskich reżyserów niezależnych, który słynie z alternatywnego podejścia do kinematografii. Jego filmy charakteryzują się m.in. brakiem rozbudowanej i spektakularnej fabuły. Ten brak wypełniają barwne postacie, zabawne dialogi i wyjątkowa atmosfera opowiadanej historii. Już dziś w Dolnośląskim Centrum Filmowym rozpoczyna się „Tydzień Filmowego Szaleństwa z Jimem Jarmuschem”, którego nie można przegapić.

Filmy Jarmuscha opowiadają historie osób z marginesu społecznego, czyli outsiderów, którzy próbują się odnaleźć i przeżyć w dość cierpkiej rzeczywistości. Perypetie bohaterów są główną osią filmów Jarmuscha, jednak znajduje się w nich także miejsce na zgłębianie poważniejszych kwestii. „To jasne, że żyjemy w czasach ekologicznego kryzysu, a sytuacja się coraz bardziej pogarsza. Zagraża nam zaprzeczanie naukowej prawdzie i korporacyjna chciwość. Jeśli to jest ścieżka, którą dalej będziemy podążać, to doprowadzi ona do końca świata” – powiedział Jarmusch dla The Guardian w kontekście premiery swojego ostatniego filmu „Truposze nie umierają” (2019).

Dziś o godzinie 20.00 w kinie DCF zostanie zaprezentowany „Truposz” (1995), czyli dziwny, choć urzekający, postmodernistyczny amerykański western. Reżyser stawia głównego bohatera, Williama Blake’a (w tej roli Johnny Depp), w sytuacji outsidera na swojej ziemi, imigranta własnej kultury. „Truposz”, podobnie jak inne filmy Jarmuscha, zestawia ze sobą sprzeczności: western z antywesternem, myśl nowoczesną ze starożytną, ale również ukazuje amerykańską kulturę jako różnorodną, składającą się z wielu innych kultur. Jarmusch powiedział kiedyś: „Wydaje mi się logiczne, że aby zrobić film o Ameryce trzeba zawrzeć co najmniej jedną perspektywę zapożyczoną z innej kultury, ponieważ nasza kultura jest kolekcją przeszczepionych wpływów”. W „Truposzu” zostało poruszone ponadczasowe zagadnienie, jakim jest umiejętność wzajemnej komunikacji pomimo różnic etnicznych, kulturowych, lingwistycznych. Bohater w pewnym momencie stwierdza, że nie zrozumiał ani słowa z tego, co powiedział jego kompan, Indianin o imieniu „Nobody” (eng. nikt), ale ich znajomość nie opiera się na języku, a na utworzonej między nimi więzi (która powstała dzięki zdolności do odnajdywania podobieństw).

W „Kawie i papierosach” (2003) wszyscy zaprezentowani bohaterowie są wyjęci z jakiegokolwiek kontekstu. Na film składa się 11 „rozdziałów”, a w każdym są pokazane rozmowy różnych postaci przy kawie i papierosach. Brzmi banalnie? Nic bardziej mylnego. W filmie wyłania się geniusz Jarmuscha, który jak nikt inny potrafi na ekranie budować relacje oraz niezwykłą atmosferę wspierając się jedynie tak codziennymi rzeczami, jak kawa, rozmowa czy papieros. Dużą rolę gra tutaj estetyka oraz kontrastowe zestawienie czerni i bieli (czarna kawa w akompaniamencie papierosów). Dlaczego akurat ten napój? W naszej podświadomości istnieje takie skojarzenie kawa=rozmowa. Między kawą a rozmową jest tak silny związek, że nawet zapraszając kogoś na pogaduchy zazwyczaj mówimy „wpadnij na kawę”. W pracy kawa jest „królową przerw” – dokładnie tak samo jak papieros.

Kolejnym filmem z repertuaru Jima Jarmuscha jest „The Limits of Control” (2009), który zostanie zaprezentowany 21 czerwca o godz. 20.00. W przeciwieństwie do „Kawy i papierosów”, nie jest to film transparentny, który chętnie odkrywa swój sens. Bez wątpienia trzeba go obejrzeć co najmniej parę razy. Może przy którymś przesłanie do nas trafi, choć to też nie jest pewne... Obraz opowiada o płatnym zabójcy, ale jest to zdecydowanie coś więcej niż „film o płatnym zabójcy”. Nasz bohater przyjmuje zlecenie od mafii. Aby je wykonać musi pozyskać dodatkowe informacje. Celem jest inny mafioso (w tej roli Bill Murray). Ten postmodernistyczny thriller jest dziełem dość specyficznym, zrealizowanym z myślą o miłośnikach kina niemainstreamowego.

W filmach Jima Jarmuscha dominują takie motywy jak dezorientacja kulturowa („Truposz”, „Mystery Train”, „Inaczej niż w raju”), perspektywa imigranta („Poza prawem”, „Mystery Train”, „Noc na Ziemi”), język i komunikacja („Ghost Dog”, „Truposz”), które dość dosadnie analizują historyczny i kulturowy bagaż Stanów Zjednoczonych. Filmy Jarmuscha z pozoru wydają się banalne, ale skrywają przesłania wpływające na postrzeganie kultury i komunikacji samej w sobie. I jest to w głównej mierze jego zasługa, ponieważ jak powiedział w 1996 roku: „Robię po mojemu albo nie robię w ogóle. W negocjacjach pomaga fakt, że jeśli nie będę mieć kontroli to odejdę… Ja decyduję o montażu, o tym, jak długi film ma być, o użytej muzyce i o obsadzie. Tworzę filmy osobiście”.

Natalia Sobkowiak

Fot. materiały DCF

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz