poniedziałek, 14 września 2020

Fenomen kina Patryka Vegi

Najchętniej oglądana polska produkcja w 2016 roku? Propozycje repertuarowe plasujące się w czołówce box office’u rodzimych filmów w latach 2017-2019? Szum medialny wzbudzany przed premierami? Chyba nikogo nie zdziwi, iż takimi sukcesami może pochwalić się Patryk Krzemieniecki – publiczności znany jako Patryk Vega. Od dziesięciu lat ten reżyser niekiedy nawet kilka razy w roku prezentuje odbiorcy swoje „dzieła”. No właśnie. Jak to się dzieje, że tak negatywnie oceniany pod kątem artystycznym twórca przyciąga do kina tak liczną rzeszę widzów? 

W pierwszej kolejności musimy się cofnąć o kilka lat. Vega zaczął swoją przygodę z kinem na skutek zainteresowania pracą warszawskiej policji. Początkowo wyłącznie pomagał przy produkcji seriali. W 2005 r. zadebiutował filmem pełnometrażowym, który uzyskał status kultowego w polskiej kinematografii. PitBull to połączenie kina sensacyjnego i gangsterskiego z dramatem. O ile zarzucić można było produkcji niedociągnięcia w zakresie montażu czy udźwiękowienia, to niewątpliwie Vega nadał całości odpowiedni klimat. Wykreowany świat był pełen brudu oraz brutalności. Twórca skupiał się na działaniu zorganizowanych grup przestępczych, gdzie protagonista niczym w westernach żyje na pograniczu prawa i nie można go określić ani jako dobry, ani jako zły charakter.

Co ciekawe, do korzeni – niestety tylko z uwagi na tytuł – Vega powrócił w 2016 r. Pokazywane na wielkim ekranie Pitbull. Nowe porządki oraz Pitbull. Niebezpieczne kobiety jedynie żerowały na popularności swojego starszego brata. Przy reżyserowaniu obu produkcji Krzemieniecki skupił się przede wszystkim na dostarczeniu odbiorcy rozrywki poprzez akcję. Wielowątkowość historii doprowadziła do jej nienaturalnej fragmentaryczności. Postacie były zarysowane grubą kreską, podzielone na dobre i złe charaktery, a słownictwo przez nie używane wołało o pomstę do nieba. Filmy stanowiły prostą formę odpoczynku, która mogła nie przypaść każdemu do gustu. Produkcje te zapoczątkowały erę dwurzędowych plakatów ze zdjęciami całej plejady gwiazd.

Już rok później Patryk Vega zaprezentował Botoks, który zdaniem niektórych odbiorców uderzał negatywnie w środowisko medyków oraz farmaceutów. Film powielał mankamenty wcześniejszych produkcji, a dodatkowo wyróżniał się nietypowym poczuciem humoru, które określić można by było jako szowinistyczne. Żeńskie postacie w kinematografii Vegi zawsze charakteryzują się jakąś zależnością od mężczyzn. Nawet jeśli stają się głównymi bohaterkami, to przybierają zawód oraz sposób bycia typowy dla męskiego bohatera. Ich działania zwykle wynikają z chęci odegrania się na drugiej płci lub – przeciwnie – udzielenia pomocy. Pozbawione swojej osobowości odbierane są bardziej jako karykatury niż pełnoprawne protagonistki.

Najbardziej kobiecym filmem mogły być Kobiety mafii (2018). Prawdopodobnie to podczas tego seansu w największym stopniu widoczne jest, że równolegle Vega produkował serial. Wersja na wielkie ekrany zdaje się być dziwnie pocięta, wątki niedopracowane, a kwestie dialogowe pozbawione większego sensu. Jednocześnie reżyser pozostaje wierny wizji świata przestępczego – mafijne porachunki oraz prowadzenie nielegalnych interesów tym razem są przykładem przerysowania. Ta karykatura idzie w parze z akcją oraz dynamizmem. Na ekranie wciąż coś się dzieje, a widz nie ma czasu nawet sprawdzić, ile jeszcze pozostało do końca seansu.

Jedną ze szczególnie wzbudzających uwagę produkcji Patryka Vegi była niewątpliwie Polityka – obraz zaprezentowany w 2019 r. Film, który miał odsłonić prawdziwą twarz polskiej sceny politycznej. Jedno jest pewne – Vega wyreżyserował Politykę w swoim stylu. Na widza czekała fragmentaryczna fabuła, dużo akcji oraz rynsztokowy humor. Nie ma co się oszukiwać – artystycznych walorów produkcja nie miała. Krzemieniecki wykorzystał jednak chwytliwy temat i przyciągnął do kin rzeszę odbiorców.

Ostatnie dwa filmy z 2020 roku – Bad boy oraz Pętla – pokazują upadek bohaterów, co stanowi swoiste novum w uniwersum Vegi. O ile fabuła wciąż skupia się na dostarczeniu odbiorcy przede wszystkim rozrywki, to główni protagoniści stali się trochę bardziej ludzcy. Okazuje się, że narkotyki, pieniądze i kobiety nie zawsze dają szczęście. Co ciekawe, Bad boya obejrzała zdecydowanie mniejsza liczba widzów niż poprzednie produkcje Vegi. Natomiast wyniki weekendu otwarcia Pętli wskazują, że popularność polskiego reżysera jest niezachwiana.

Co przyciąga widzów na filmy Patryka Vegi? Z pewnością wizja łatwego w odbiorze seansu wypełnionego dużą dawką adrenaliny. Odbiorca będzie mógł się skupić wyłącznie na fabule, a przy tym bez problemu ocenić charakter bohaterów. Twórczość Vegi można byłoby podsumować jako niewymagającą. Fakt ten nie jest niczym złym – wszak z tego powodu często sięgamy po komedię zamiast dramatu. Rozczarowujące jest natomiast to, że wybierając ten rodzaj relaksu, całkowicie odrzucamy inne – bardziej wartościowe produkcje. Wtedy brak wymagań zmienia się w intelektualne lenistwo. A lenistwo na dłuższą metę nigdy do niczego dobrego nie prowadzi.

Maja Jankowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz