środa, 8 kwietnia 2020

Książka na ekranie: „Cząstki elementarne”


Najlepszą spośród trzech ekranizacji prozy Michela Houellebecqa pozostają „Cząstki elementarne” - jego najwybitniejsza wciąż powieść. Książka ukazała się we Francji w roku 1998 i zyskała ogromny rozgłos. Dzięki niej Houellebecq zdążył zostać jednym z najciekawszych pisarzy XX wieku, a towarzystwo, jak wiadomo, miał wspaniałe, choćby w samej Francji. Dla czytelników w Polsce będzie pisarzem XXI wieku - jego powieść w przekładzie Agnieszki Daniłowicz-Grudzińskiej ukazuje się u nas dopiero w roku 2004, również z miejsca wywołując duży ferment w środowiskach intelektualistów wszelkiej maści, początkowo szczególnie tych o konserwatywnych poglądach.


Dwa lata później na ekrany kin wchodzi film na podstawie „Cząstek”.  Po krótkich przepychankach wśród francuskich producentów, prawa do powieści nabył producent niemiecki i powierzył reżyserię filmu mało znanemu reżyserowi Oskarowi Roehlerowi. Wśród odtwórców głównych ról są między innymi gwiazdorzy niemieckiego kina tacy jak Moritz Bleibtreu i Franka Potente, znani polskim widzom z kultowego filmu Toma Tykwera „Biegnij Lola, biegnij” oraz mniej znani Christian Ulmen i Martina Gedeck.

Myśląc o tej adaptacji, wspominam teatralną premierę „Cząstek”, która odbyła się we wrocławskim Teatrze Polskim dwa lata później. Reżyserował Wiktor Rubin, a główne role grali Kinga Preis, Adam Cywka, Mariusz Kiljan. Wydarzenie tym świetniejsze, że gościem teatru był autor. Dzień przed premierą Houellebecq spotkał się z publicznością w Maglu literackim, rozmowę prowadził Stanisław Bereś. Mogliśmy wtedy przyjrzeć się na żywo tej bardzo dziwnej, tajemniczej postaci. Organizowałam to spotkanie, a potem na nabitej do ostatniego miejsca widowni Sceny na Świebodzkim przysłuchiwałam rozmowie i pamiętam, jaka było to udręka. Po każdym pytaniu Beresia rozlegała się kilkuminutowa cisza, a potem Houellebecq odpowiadał coś niejasno, zawile i na granicy słyszalności. Cały czas palił papierosa, trzymając go między środkowym i serdecznym palcem. Wydawał się postacią ekscentryczną: niedbale ubrany i rozczochrany. Dzień później oglądał z wrocławską publicznością premierowe przedstawienie, które nie bardzo mu się podobało. Chwalił tylko rolę Kingi Preis (grającą Annabelle) – wzruszyła go, mimo że oczywiście nie rozumiał słowa po polsku. Po premierze towarzyszył twórcom przedstawienia podczas after party – mało mówił, kiwał się na krześle, odpalając kolejne papierosy, z rzadka wdając się z kimś w rozmowę – ale siedział do końca.

Michel Houellebecq we Wrocławiu

Niewiele wtedy wiedzieliśmy o tym, co to za postać – dziś Houellebecq jest absolutną gwiazdą literacką, niejednoznaczną i paradoksalną osobowością. To pisarz, który sporo robi, żeby wytworzyć wokół siebie atmosferę tajemnicy z jednej strony, z drugiej –  w tym paradoks – jego  powieści są utkane z całej masy faktów z jego życia (oczywiście poddanych literackiej obróbce), boleśnie szczerych i wprost czerpiących z niewesołej biografii.

Bawi się swoim publicznym wizerunkiem celebryty literackiego à rebours. Jego powierzchowność jest zjawiskowa, dzięki kontrowersyjnym wypowiedziom, powieściom, skandalom, a też bogactwu (popularność i poczytność uczyniła z niego jednego z najbogatszych pisarzy w Europie) – jest absolutnie niepowtarzalną i dziwaczną gwiazdą, na którą media mają szczególny focus (wieści o jego najnowszym ślubie znalazłam na Plotku).

Jest artystą, który poszukuje nowych form, nie poprzestając na literaturze, której okazał się mistrzem. Wchodzi w niezwykłe projekty - takim było „Porwanie Michela Houellebecqa” (2014, reż. Guillaume Nicloux), mocument o tym, jak Michel został porwany i jest przetrzymywany dla okupu u pewnej polskiej, przaśnej rodziny emigranckiej. Opowieść o syndromie sztokholmskim, wykorzystująca mit i legendę Houellebecqa jako postaci niebezpiecznej i kontrowersyjnej. Albo filmowy esej - eksperyment, który pisarz zrealizował wspólnie z Iggym Popem - „Przeżyć: metoda Houellebecqa” - ujmujące, oparte na prostym pomyśle dziełko, doradzające wrażliwcom, jak przeżyć w świecie, który zszedł na psy.

Przeżyć: metoda Houellebecqa

Oddzielną sprawą jest „polityczność” tego, co pisze w swoich książkach, a potem „wygaduje”, jeszcze ostrzej, w wywiadach. Wiele jest „złotych myśli”, którymi uwielbiał nokautować dziennikarzy: „prostytucja jest takim błogosławieństwem, że powinna być refundowana z budżetu państwa”, albo: „islam jest najgłupszą religią świata” – ta druga wypowiedź zresztą drogo go kosztowała. Skończyła się m.in. rozprawą sądową i zdemolowaniem jego domu w Irlandii – paradoksalnie (znów) zamachy na WTC uratowały jego karierę – zamiast rasistą został profetą.

Nieco światła rzuca na tę fascynującą postać wydana również w Polsce biografia pióra Denisa Demonpiona – szczególna, bo nieautoryzowana, powstała wbrew Houellebecqowi, bez jego zgody, bez udzielenia choćby wywiadu. Biograf odnalazł za to rodziców pisarza, kolegów, sąsiadów i, z tego co usłyszał, odtworzył historię jego życia. Czytelnicy Houellebecqa, zwłaszcza ci, którzy dobrze pamiętają „Cząstki elementarne” będą zaskoczeni, jak wiele faktów z tej biografii znają.

Michel Houellebecq naprawdę nazywa się Michel Thomas, zmienił nazwisko wraz ze swoim literackim (poetyckim) debiutem. Wtedy też, w pierwszych notach biograficznych, które o sobie pisze, fałszuje datę urodzenia, odmładzając się o dwa lata. Nie ma szczęśliwego dzieciństwa. Jego matka, aktywistka, silnie związana z ruchami lewicowymi, z zawodu lekarka – Janine Ceccaldi – niedługo po jego urodzeniu, rezygnuje z wychowania go, dochodząc do wniosku, że się do tego nie nadaje i nie pogodzi pracy lekarza z wychowywaniem dziecka. Rozstaje się z jego ojcem Rene Thomasem, który też umywa ręce i Michel trafia do babć. Początkowo do ukochanej babci Henriety – matki ojca, potem, na jakiś czas, do Algieru, do rodziców matki, by znów wrócić do Henrietty i być przez nią wychowywanym do dorosłości. Brak miłości ze strony matki i opuszczenie przez rodziców będą w jego życiu i twórczości jednym z najważniejszych tematów i traum.

Czas gimnazjalny spędzony w internacie to kolejny straszny etap. Jak bardzo Houellebecq musiał być pogubiony na swojej życiowej drodze niech świadczy fakt, że po liceum (we Francji nazywa się to klasą przygotowawczą) idzie na studia rolnicze! - oczywiście kompletnie się do tego nie nadając. Ale okres spędzony na agro-uczelni był chyba pierwszym w miarę stabilnym i przyjemnym czasem w jego życiu. Towarzystwo było miłe, mało nauki, dużo życia towarzyskiego, w którym Michel skromnie, ale jednak, uczestniczył. Z epizodem rolniczym w jego życiu wiąże się też epizod polski – w ramach praktyk Michel trafia do Polski i odbywa je w PGR-ach, gdzie demonstrowany mu jest wpływ nawozów azotowych na uprawę kapusty. Odwiedza też Gdańsk i Auschwitz i to zajmuje go bardziej niż warzywa. W rolniczej szkole powoli ujawniają się jego inklinacje w kierunku bycia artystą – współprowadzi pismo literackie „Karamazow” i kręci, zdaje się grafomański, horror pt. „Cierpienie kryształu”. Potem nieoczekiwanie spędza dwa lata w szkole filmowej, pokonuje na starcie wielu starających się tam dostać kandydatów, ale kończy ją bez wielkich sukcesów. I znów nic z tego nie wynika. Po studiach jest nikim, nie może znaleźć pracy, tuła się po urzędniczych stanowiskach, zostaje ojcem, rozwodzi się, ma poczucie absolutnej klęski, frustracji i bezsensu. I dopiero z tej depresji podnosi go literatura. Najpierw jako poeta i eseista przeciera sobie ścieżkę, a potem siłami swojego talentu i koneksji kobiety, która się w nim zakochuje – Marie Pierre Goutie – debiutuje jako pisarz powieścią „Poszerzenie pola walki”, która jest na tyle nową i bezkompromisową propozycją, że od razu zyskuje rozgłos. Cztery lata później Houellebecq wydaje absolutną petardę – „Cząstki elementarne” – i staje się, mimo naprawdę bardzo trudnego do zapamiętania (i do zapisania) nazwiska, jednym z najsłynniejszych pisarzy świata.


Co takiego jest w „Cząstkach elementarnych”, że świat oniemiał i zafascynował się tą książką? Obezwładniająco szczera i bezlitosna wizja świata, w którym człowiek zachodu jest istotą niezdolną do miłości, samotną i cierpiącą. Silne przekonanie, że wszystkie utopie są martwe, że jesteśmy skazani na klęskę, ale zanim ona nastąpi, będziemy dręczeni przez pożądanie i zdurniałe: kulturę, popkulturę, politykę i stosunki społeczne, z których sami uczyniliśmy karykaturę. Snuje mocne rozważania na temat nędzy życia seksualnego współczesnych ludzi, głosząc tezę, że po rewolucji obyczajowej lat 60-tych, stało się ono nowym, bezlitosnym polem walki. Głosi przekonania z pogranicza rasizmu, jedyny ratunek widzi w eugenice, narażając się zresztą na ostrą krytykę (jest oskarżany o głoszenie tez Hitlera i dr Mengele). Happy end, według jego prognozy, będzie polegał na tym, że zanim wymrzemy jako gatunek, światli ludzie spośród nas zdążą sklonować i zaprogramować nowego człowieka, uwolnionego od źródła swojego nieszczęścia – pierwotnych popędów. To tak w skrócie. Jedzie bezlitośnie po wszystkich, ze szczególnym upodobaniem po kontestatorach z lat 60-tych. A przecież to czas, który wielu ludziom kojarzy się z wybawieniem. Bunt, jaki wtedy wybuchł, przyniósł nam wolność w wielu sferach, choćby zniesienie cenzury obyczajowej w sztuce. Warto sobie przypomnieć, że w takiej na przykład Wielkiej Brytanii dopiero w 1967 roku zniesiono prawo, według którego za sodomię groziło dożywocie. W tym samym roku w Stanach Zjednoczonych zawieranie małżeństw wielorasowych przestało być przestępstwem. To też rok, kiedy do powszechnego obiegu wypuszczono pigułki antykoncepcyjne - tylko parę rzuconych ad hoc przykładów, z niedalekiej przeszłości, zaledwie 53 lata temu.

Houellebecq ocenia te czasy inaczej i w wywiadach mówi wprost, że czuje się ofiarą tamtych przemian. To one odebrały mu rodziców, dzieciństwo i stabilny rozwój, a przyniosły chaos – bezmyślny kult młodości, upadek autorytetów, rozpad związków międzyludzkich dających oparcie. Jak to teraz zrównoważyć? Te wszystkie oskarżenia znajdziemy w „Cząstkach elementarnych”. Są bolesnym rozliczeniem ze swoim życiem, z bliskimi. Z ekshibicjonistyczną szczerością został tu przedstawiony los ludzki – ponury i prawdziwy. To zdecydowało o ważności tej książki. Oprócz tego jej forma, w której naukowe i eseistyczne części pomieszane są z fascynującą i świetnie napisaną historią. Bohaterami są bracia Michel i Bruno – jeden urodzony w 1956 roku - jak Michel Thomas, drugi dwa lata później - jak w sfałszowanej notce biograficznej Houellebecqa, która do dziś obowiązuje. Obaj porzuceni przez matkę lewaczkę i hipiskę, która nazywa się w powieści, tak jak matka autora – Janine Ceccaldi (po przeczytaniu książki Janine była zdruzgotana, nie mogła uwierzyć, że syn nie zmienił jej nawet nazwiska!). Podobnie sylwetka ojca, jego cechy, imię i postępowanie jest wprost skopiowane z rzeczywistości. Dzieciństwo u babć, o których tak pięknie pisze w „Cząstkach”, szczególnie Henrietty, nawet opis jej śmierci, jak ustalił biograf, jest prawdziwy. Z tych wspomnień skonstruował Houellebecq dzieciństwo obu bohaterów. Szkoła, w której uczniowie dręczą Bruna, czyli liceum im. Henri Moissana w Meaux to prawdziwe liceum Houellebecqa (nie zmienił nazwy, pozwolił sobie też wykorzystać nazwiska niektórych kolegów). Klub erotyczny, do którego chodzi Bruno z Christine, jest klubem erotycznym „Kleopatra” odwiedzanym przez Michela i jego drugą żonę Marie Pierre. Camping new age, miejsce turystyki erotycznej z „Cząstek”, również został opisany pod prawdziwym szyldem. Dopiero pod groźbą procesu, już po publikacji pierwszego nakładu, nazwa została zmieniona. „Cząstki elementarne” to nie tylko wybitna powieść, to zemsta, odwet pisarza na wszystkich i wszystkim, co go unieszczęśliwiło.

Cząstki elementarne

Film Roehlera nie ma tego ciężaru, z historii zapisanej przez Houellebecqa, pesymistycznej, katastroficznej, zrobiono komedio-dramat, ale wyzwanie było i jest duże, na tyle, że tej najgłośniejszej powieści francuskiej ostatniego ćwierćwiecza nie odważył się zekranizować żaden młody mistrz francuskiego kina jak choćby François Ozon czy Gaspar Noe, a byłabym takiej ekranizacji ciekawa.

Katarzyna Majewska

Skąd zaczerpnąć, nie wychodząc z domu:

  • e-book z książką Michela Houellebecqa  jest powszechnie dostępny;
  • „Cząstki elementarne” w reż. Oskara Roelhera są dostępne na platformach: Vod, Ipla i Kinoplex;
  • ”Przeżyć: Metoda Houellebecqa” reż. Arno Hagers, Erik Lieshout, Reinier van Brummelen jest dostępny na Ninatece;
  • ”Porwanie Michela Houellebecqa”, reż. Guillaume Nicloux - dostępny na Vod.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz