niedziela, 26 kwietnia 2020

Książka na ekranie: "Wichrowe wzgórza"


Portret sióstr Brontë (1834), National Portrait Gallery

Legenda jest taka. Na odludnych wrzosowiskach Yorkshire, na plebani w Haworth, wśród deszczu, wiatru i mgieł mieszkały sobie trzy genialne siostry Brontë – Charlotte, Emily i Anna. Wykształcone w domu przez swojego światłego ojca – pastora Patrika Brontë, od najwcześniejszych lat zdradzały talenty literackie, opisywały fikcyjne krainy, bohaterów i pisały wiersze. Kiedy miały dwadzieścia lat z okładem zapakowały swoje książki i wysłały do Londynu do wydawców. Nie chciały, żeby ich imiona były znane, wszak były kobietami, z niewysokich sfer, mieszkającymi na prowincji, bezpieczniej było ukryć się w męskim przebraniu, przedstawiły się zatem jako trzej bracia Bell – Currer, Ellis i Akton. W pierwszej kolejności wysłały wiersze w zbiorowym tomie, a zaraz po nich - powieści. Nie od razu i nie całkiem gładko, ale w końcu ukazały się wszystkie trzy powieści. Największy rozgłos zyskał Currer Bell i jego (jej) dzieło „Dziwne losy Jane Eyre”, które szybko stało się bestsellerem. Najmniejszy „Agnes Grey” podpisana imieniem Akton. Najwięcej emocji zaś, lecz głównie negatywnych: niesmak, odrazę, oburzenie wywołała powieść „Wichrowe wzgórza”. Odrzucono ją jako zbyt brutalną, mroczną i ordynarną. Recenzje „Wzgórz” były raczej złe. Nikt też nie chciał tej książki kupować. Ogromny sukces i popularność opowieści o Jane Eyre spowodował, że zaczęto plotkować: może spółka Bell to fikcja? Może tak naprawdę wszystkie trzy powieści wyszły spod jednego pióra? Szczególnie, że były na to dowody: – sprawy rodzeństwa Bell prowadziła jedna kobieta – nazywała się Charlotte Brontë, wszystkie trzy rękopisy napisane były jedną ręką. By uciąć plotki wydawca zażądał wyjaśnień. Jest rok 1848, lipiec – zmuszona do reakcji Charlotte zabiera do Londynu swoją siostrę Annę, jadą do wydawcy i ujawniają nazwiska autorów – oświadczają co następuje: Charlotte Brontë jest autorką historii o Jane Eyre, Anna napisała „Agnes Gray” a autorką „Wichrowych wzgórz” jest trzecia siostra - Emily.

Cztery miesiące po tym coming oucie Emily umiera na gruźlicę, dwa miesiące przed śmiercią na cmentarzu w Haworth chowa, zmarłego na tę samą chorobę, nie wspomnianego tu dotąd, brata Branwella, a na wiosnę następnego roku suchoty zabierają Annę. Z trzech sióstr Brontë wśród żywych zostaje tylko Charlotte - przeżyje swoje rodzeństwo o 7 lat, odejdzie ze świata, będąc w ciąży wraz ze swoim nienarodzonym dzieckiem. Tak, to niewesoła historia.

By dać jej bliższą nam, literacką, perspektywę, przypomnijmy kilka dat z romantycznej osi czasu. Tego samego roku co Charlotte umiera Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki przeżył Emily o kilka miesięcy. Za życia rodzeństwa Brontë powstają największe dzieła polskiego romantyzmu „Dziady” w latach trzydziestych, w 1834 „Pan Tadeusz” i „Kordian”, w 1835 „Nie-Boska komedia”. W 1847 roku Cyprian Kamil Norwid pisze wiersz „W Weronie”.

Wraz z upływem czasu romantyczna literatura i sztuka powoli zmieniała świadomość i gusta publiczności. Mroczna historia miłości Katy i Heathcliffa, opowieść o namiętności i rozpaczy, stawała się coraz bardziej popularna, aż zyskała światową popularność i miano jednej z najgenialniejszych powieści wszech czasów. A legenda, że została napisana przez samotniczkę, która prawie nie miała kontaktu ze światem i w domu na odludziu opiekowała się ojcem, dodała jeszcze tej historii niesamowitości. Dała też siłę wielu kobietom, twórczyniom i feministkom.


Ale ci, którzy od początku uczciwie grzebali w tej historii: biografowie i świadkowie zdarzeń, sygnalizowali, że coś w niej nie gra i owszem jest piękna, ale nie do końca pewna. Tajemniczą postacią rodziny Brontë był brat – którego i Charlotte i oddani jej biografowie, skutecznie z tej legendy usunęli. Jeśli się pojawiał – u bardziej dociekliwych badaczy – to jako pijak, utracjusz, narkoman, który przysparzał rodzinie tylko zmartwień i utrapień. Z rzadka pojawiały się świadectwa, że to obraz fałszywy, ale nikt na to za bardzo nie zwracał uwagi.

Branwell Brontë

I pewnie na tym opowieść mogłabym zakończyć, gdyby nie polski historyk literatury, Eryk Ostrowski, który poszedł tym tropem zafascynowany zagadkami „Wichrowych Wzgórz” i przeprowadził bezprecedensowe literackie śledztwo. Efektem tego śledztwa są dwie książki – pierwsza, „Charlotte Brontë i jej siostry śpiące” – owoc początkowych badań, kiedy Ostrowskiemu brak jeszcze wielu dokumentów, wielu poszlak, ale już na tym etapie, dochodzi wniosku, że jest niemożliwe i nieprawdopodobne by Emily Brontë była autorką kultowej książki. Formułuje ostrożną hipotezę, że być może wszystkie trzy powieści, będące debiutem spółki Bell, napisała tak naprawdę Charlotte. Ale jak to bywa z fascynującymi sprawami, Ostrowski „wkręca się” w śledztwo, zyskuje sojusznika w tłumaczce Dorocie Tukaj, odkrywa nowe teksty, zapoznaje się z nieznanymi dokumentami, listami oraz całkiem sporą spuścizną literacką zalegającą w brytyjskich archiwach i wychodzi mu, że historia jest jeszcze inna, a mianowicie taka:

Na odludnych wrzosowiskach Yosksire, na plebani Haworth mieszkały trzy siostry i brat. Istotnie wszystkie dzieci były kształcone literacko i wszystkie przejawiały ku temu talent, ale dwójka z nich - Charlotte i Branwell - miały talent wybitny. Od najmłodszych lat ta dwójka tworzy sagi, tajemnicze krainy, sugestywne postaci. Brat ma nieco rozleglejsze doświadczenia, widać to w tym co pisze, cóż … jest po prostu chłopcem w tamtych czasach, ma lepiej – towarzyszy ojcu w spotkaniach, męskiej wspólnocie, należy nawet do loży masońskiej, miewa romanse, chodzi do gospody, korzysta z życia.



Kolejna książka Ostrowskiego – „Tajemnice Wichrowych Wzgórz” – jest relacją z poszlakowego śledztwa, ale po jej przeczytaniu, czuję się przekonana, że to właśnie Branwell Brontë napisał „Wichrowe Wzgórza”. Benedyktyńska praca badacza i tłumaczki, którzy, na potrzeby tego śledztwa, przeanalizowali to, co z twórczości Branwella się zachowało, odsłoniła, jak wiele motywów, cytatów żywcem wziętych z „Wichrowych Wzgórz” zawierają jego wcześniejsze utwory. Ostrowski dociera do listów, świadectw przyjaciół, znajduje dowody na to, że brat Brontë pracował nad dziełem życia, że czytał fragmenty kolegom, że fabuła tej powieści inspirowana była jego życiowymi doświadczeniami, m.in. miłością do mężatki Lidii Robinson. Branwell był też malarzem, a niektóre z zachowanych szkiców, wyglądają jak klatki storyboardu „Wichrowych wzgórz”.

Jeśli przyjąć, że to prawda, pojawia się pytanie: dlaczego Charlotte tak postąpiła? Czemu zafałszowała kwestię autorstwa, podpisała dzieło imieniem siostry, a nie brata? Jest trochę tropów. Branwell był już wtedy umierający. Przez dwa ostatnie lata swojego życia, kiedy ostatecznie zrozumiał, że z małżeństwa z Lidią Robinson – mężatką, potem wdową, z którą miał gorący romans – nic nie będzie, stał się wrakiem człowieka.

Pierwsza prawdopodobna przyczyna ma (szczegóły w książce Ostrowskiego!) charakter psychologiczny. Wielka miłość bliskiego sobie, wybitnie utalentowanego, rodzeństwa zamieniła się w odrazę. Oboje mieli podobne perypetie życiowe, Charlotte również romansowała z żonatym mężczyzną, i podobnie jak Branwell została wypędzona i upokorzona w swoim środowisku, ale twardsza, lepiej poradziła sobie z tymi bolesnymi doświadczeniami. Była przekonana, że upadek brata, uzależnienie od narkotyków i laudanum, było kwestią użalania się nad sobą z powodów miłosnych. Dziś wiemy, że to nieprawda. Branwell konał w cierpieniach na suchoty, alkohol i narkotyki, pozwalały, pozbawionemu pomocy lekarza, choremu, choć na chwilę uśmierzyć ból. Dla Charlotte stał się jednak odpychającym pijakiem.

Drugi powód, o charakterze obyczajowym, wypływa wprost z romansu Branwella z zamężną Lidią Robinson. Wiele faktów i emocji wpisanych w „Wichrowe Wzgórza” byłoby z łatwością rozpoznanych jako prawdziwe, przez znających sprawę czytelników – świadków. Lepiej było przypisać autorstwo nieskazitelnej, introwertycznej siostrze Emily. Tym bardziej, że Branwell obiecał swojej kochance Lidii, że nie będzie publikował literatury na motywach ich miłosnych perypetii. To byłoby dla niej kompromitujące i mogło pozbawić niewierną kobietę spadku po mężu. Jest też więcej niż prawdopodobne, że za literackie milczenie zaproponowano Branwellowi pieniądze, a on je przyjął.


Wreszcie mogła to być po prostu samowola Charlotte, są bowiem dowody na to, że Emily i Branwell zmusili siostrę do sprostowania w tej sprawie i ujawnienia prawdziwego autorstwa, ale po śmierci obojga, nikt więcej o to nie dbał.

Wichrowe wzgórza, reż. Andrea Arnold

Biografowie i czytelnicy pokochali legendę o samotniczce i melancholiczce z wrzosowisk, która napisała pełną namiętności i dramatyzmu powieść. Podważanie tego mitu wzbudza gniew, czego doświadczyłam na własnej skórze, opowiadając o odkryciach Ostrowskiego jakiś czas temu w DCF, podczas pokazu adaptacji „Wichrowych Wzgórz” w reżyserii Andrei Arnold. I coś w tym jest. Czy „Wichrowe wzgórza” napisane przez faceta nie tracą mocy? Czy warto niszczyć piękny mit dla prawdy, której nikt się nie domaga?

Katarzyna Majewska


  • Książka Eryka Ostrowskiego jest do kupienia w wysyłkowych księgarniach, w formie papierowej i elektronicznej. 
  • Ekranizacji „Wichrowych Wzgórz” jest kilka. Najbardziej kultowa i dostępna bez wychodzenia z domu jest ta: „Wichrowe Wzgórza” (1992), reż. Peter Kosminsky, w rolach głównych Juliette Binoche i Ralph Fiennes – HBO, Ipla, Player

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz