„Mrs.
America” przenosi nas do Stanów Zjednoczonych w latach
70. XX wieku, do czasów, gdy feministki walczyły o wprowadzenie do Konstytucji
poprawki ERA (ang. Equal Rights Amendment), która dotyczyła równości
płci. Aby ustawa przeszła, musiało się na nią zgodzić 38 stanów. Osobą, która
aktywnie opowiadała się przeciwko niej, była Phyllis Schlafly – główna
bohaterka nowego serialu HBO.
O Equal Rights Amendment
po raz pierwszy wzmiankowano w 1923 roku, z niewiadomych jednak powodów dopiero
w latach 70. wykonano realny krok w tym kierunku. Ruchy feministyczne, które w
tamtych czasach zrzeszały coraz większą liczbę zwolenniczek, sprawiły, że
postrzeganie kobiet fundamentalnie się zmieniło. Kobieta przestała być jedynie „panią ogniska domowego”, dekoracją
mężczyzny i „społecznym warzywem”. Zatem w 1971 r. ERA wróciła na wokandę i
cieszyła się poparciem również partii republikańskiej. Zgoda 38 stanów była
warunkiem wpisania poprawki do Konstytucji. Wyglądało na to, że się uda, ale w
1972 pojawiła się niespodziewana przeszkoda – Phyllis Schlafly, która
publicznie przekonywała kobiety, że nie są uciśnione, lecz uprzywilejowane.
Rzucała niekorzystne światło na opozycję mówiąc, że feministki chcą odebrać kobietom
alimenty, a ich córki wysyłać na wojnę. Pogrążona w żalu i zmęczeniu wojną w
Wietnamie Ameryka łatwo to „łyknęła”, tym samym doprowadzając do upadku
poprawki. Opisane wydarzenia rzucają cień na aktualną sytuację – ERA do tej
pory nie została wpisana do amerykańskiej Konstytucji.
W 1972 ERA przeszła przez
Kongres i została zatwierdzona przez prezydenta Nixona. W 1977 roku 35 z 38
potrzebnych stanów wyraziło zgodę na poprawkę. Przez całe lata 70. Schlafly aktywnie
działała zrzeszając coraz większą liczbę kobiet. Phyllis, która wcześniej przegrała
wybory do Kongresu, w końcu mogła spożytkować magazynującą się w niej ambicję
polityczną. Jej hasła mówiące o niebezpieczeństwach feminizmu i świętości
amerykańskiej rodziny dotarły do konserwatywnych gospodyń domowych.
Co spowodowało tak wielkie
poparcie ruchu antyfeministycznego? Schlafly rozumiała, że kobiety nie
postrzegały feminizmu jako rozwiązania ich problemów. Rola gospodyni domowej była
czymś naturalnym w ówczesnej rzeczywistości, a kobiety, które się w niej odnajdywały,
czuły się oceniane i marginalizowane przez poprawkę feministek. Kobiety o
konserwatywnych poglądach odebrały działania feministek jako próbę zburzenia
ich światopoglądu. Usłyszały bowiem, że są poniżane, niebrane pod uwagę,
nieważne. Podczas spotkania z republikańskimi prawodawcami (wszyscy byli mężczyznami)
Phyllis powiedziała: „niektóre kobiety lubią winić seksizm za swoje porażki,
zamiast przyznać, że nie starały się wystarczają mocno”.
Podczas kampanii Donalda
Trumpa w 2016 roku Phyllis Schlafly, określana jako antychryst praw kobiet,
wystąpiła na scenie i wyraziła publiczne poparcie dla przyszłego prezydenta.
Ostateczne statystyki pokazały, że na Trumpa głosowało aż 53% Amerykanek.
Liberałowie ubolewając nad wynikiem zastanawiali się, dlaczego kobiety głosowały
na Trumpa, ale według mnie bardziej istotnym pytaniem jest to, czemu wszyscy
myśleli, że tego nie zrobią?
„Mrs. America” pokazuje
obie strony „sporu”, a każdy odcinek ma inną bohaterkę, co pokazuje, że za
sukces tak dużego przedsięwzięcia nie odpowiada nigdy jedna osoba. Schlafly
byłą mistrzynią PR-u. Każde swe wystąpienie rozpoczynała od podziękowania
swojemu mężowi, który „pozwolił jej dziś tu być” – robiła to specjalnie, wiedziała
przeciwko komu stoi. Można ją podziwiać, popierać lub nie, ale jedno jest pewne
– cała ta historia to wielka lekcja na przyszłość. A nam, Polkom, jest z
pewnością bliższa niż się wydaje. Zaledwie parę dni temu miał miejsce Strajk
Kobiet przeciwko ustawie Kai Godek. W Polsce okazja do walki o prawa kobiet
zawsze się znajdzie, a temat zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej wraca do nas jak
bumerang.
Natalia Sobkowiak
Fot. materiały prasowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz