czwartek, 9 kwietnia 2020

Rewolucja pod przymusem


Od 12 marca kina i inne ośrodki kultury są zamknięte. Daty premier filmowych zostały przełożone, bądź zmienił się ich charakter – filmy są wprowadzane do obiegu na platformach streamingowych lub VoD (ang. Video on Demand), takich jak Netflix i HBO GO. Festiwale filmowe zostały odwołane, nieliczne zostały przesunięte na inny termin, część z nich odbędzie się on-line. Plany filmowe zostały wstrzymane i ci, którym udało się skończyć zdjęcia przed ogłoszeniem stanu zagrożenia epidemicznego, cieszą się, bo mogą zająć się montażem. Czy kina przetrwają ten trudny okres?

W styczniu 2020 roku zamknięto kina w chińskiej prowincji Hubei (na terenie której znajduje się Wuhan – miejsce wybuchu epidemii). Niedługo potem zawieszono działanie 70 tysięcy kin w całych Chinach. Po ponad dwóch miesiącach rygorystycznej kwarantanny w Chinach ponownie otwarto ponad 500 placówek, czyli 5% wszystkich kin. Ile osób pojawiło się na pierwszym seansie po kwarantannie? Nikt. Ludzie dalej siedzą w domach. Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, jak to będzie wyglądało w Polsce po umorzeniu stanu wyjątkowego.

Organizatorzy Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes zdecydowali, że tegoroczna edycja nie odbędzie się, jak zawsze, w maju. Nie podano do publicznej wiadomości nowej daty festiwalu, lecz przewiduje się ją na przełom czerwca i lipca. Do tej pory festiwal odwołano i przełożono jedynie raz (odwołano w 1939 roku, kiedy to miała odbyć się premierowa edycja, ale 1 września wybuchła II wojna światowa, a przełożono w 1968 roku z powodu strajków we Francji).

Jak podaje amerykański związek przemysłu rozrywkowego International Alliance of Theatrical Stage Employees (IATSE), zawieszenia produkcji związane z COVID-19 i odwoływanie różnych wydarzeń spowodowało utratę pracy 120 tysięcy osób w samym Hollywood. Straty z powodu tego sparaliżowania sztuki filmowej mogą być ogromne (wg amerykańskiego czasopisma „The Hollywood Reporter” Disney traci dziennie 350 tysięcy dolarów). 17 marca IATSE ogłosiło, że poświęci 2,5 miliona dolarów na rzecz trzech organizacji charytatywnych: The Actors Fund (ogólnokrajowa organizacja obejmująca pomoc finansową w nagłych wypadkach, zakwaterowanie, opiekę zdrowotną itp.), The Motion Picture and Television Fund (organizacja charytatywna założona w 1921 roku przez Charliego Chaplina w celu zapewnienia pomocy i opieki osobom z kinowego i telewizyjnego przemysłu) oraz The Actors Fund of Canada, które jest kołem ratunkowym kanadyjskiego przemysłu rozrywkowego.

Pandemia dotknęła również dzieła, które jedynie czekały na swoją premierę. Przesunięto daty wpuszczenia na ekrany największych zapowiedzianych hitów, a te filmy, które debiutowały na polskich ekranach lub miały premierowo wejść już zaraz, zostały udostępnione na takich platformach jak Netflix i HBO GO, np.: „W lesie dziś nie zaśnie nikt” Bartosza Kowalskiego czy „365 dni” Barbary Białowąs, które w kinach zdążyło zobaczyć 1,6 miliona widzów. 25. część przygód Jamesa Bonda, zatytułowana „Nie czas umierać”, najprawdopodobniej ujrzy światło dzienne dopiero w listopadzie, podobnie „Mulan”, „Czarna wdowa” i „Wonder Woman 1984”, na które wszyscy czekali ze zniecierpliwieniem.

Sytuacja w Polsce jest jeszcze niedoprecyzowana. Aktualnie zawieszenie swych produkcji potwierdziło ponad 180 projektów, a to jedynie stan z 22 marca. Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF) poinformował, że na ten moment nie da się oszacować poziomu strat, jakie poniosą polskie kina. Sytuacja jest dynamiczna. Zachorowalność wciąż ma tendencję wzrostową, pomimo zaostrzania zasad kwarantanny w całej Polsce.

Patrząc na zachowanie mieszkańców Chin, sytuacja opanowania wirusa nie oznacza powrotu do dawnych aktywności. Po czasie kwarantanny, która z kolejnym rozporządzeniem rządu się wydłuża, ludzie mogą potrzebować czasu na powrót do życia takiego, jakie znamy sprzed epidemii. Aktualnie chlebem powszednim nas wszystkich jest praca zdalna i zachowywanie wszystkich środków ostrożności. Pandemia powoduje straty we wszystkich dziedzinach i nie wiadomo, do jakiej Polski wrócimy po tym wszystkim. O wiele łatwiej jest gospodarkę zburzyć niż pobudzić. Jednakże, w czasie gdy oglądamy 4. sezon „Domu z papieru” lub czytamy po raz kolejny „Wiedźmina” Andrzeja Sapkowskiego, musimy pamiętać o tym, że w najmroczniejszym okresie, gdy wszystko się zatrzymało, zwróciliśmy się w stronę sztuki.

Natalia Sobkowiak
Fot. materiały prasowe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz