piątek, 15 marca 2019

Bardzo bliskie ukraińskie kino




Ukraińców spotykam wszędzie, zaczynając już za progiem, na korytarzu mojego domu, w tramwaju, w autobusie, w centrum miasta i na obrzeżach. Coraz częściej zdarza się, że pytam o drogę przechodnia i odpowiada łamaną polszczyzną. Zdaje się, że co dziesiąty wrocławianin to Ukrainiec. Są blisko, oni i ich kultura. Warto poznać ich zwyczaje, tradycje, po prostu ich życie.

Pamiętam, kiedy gościli 11 czerwca 2016 roku na placu Uniwersyteckim, w czasie specjalnego dnia, zorganizowanego przez

Chrisa Baldwina, kuratora Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Pokazali wtedy świetnie swoją historię.

Bardzo lubię „Nowych” Kuby Tabisza. Na niedawny przegląd „Teatr na faktach” w Instytucie Grotowskiego wyreżyserował spektakl z młodymi Ukraińcami opowiadającymi o swoich wrocławskich losach. Majdan i polityka też pojawiają się w tych opowieściach (przy powstawaniu pierogów!), ale goście z Kijowa, Lwowa i Doniecka pokazują także nas. Tak, nas, bo interesująco dla zasiedziałych we Wrocławiu mieszkańców postrzegają nas i nasze problemy.

Warto walczyć o marzenia

DCF prezentuje najmłodsze kino ukraińskie. W sobotę o godzinie 20 – „Kiedy upadają drzewa” Marysi Nikitiuk, debiutantki. – Film ma dwie zalety: bardzo dobry scenariusz, bo jego autorką jest reżyserka, która w ojczyźnie zadebiutowała jako literatka, a ma wielki talent. Ta opowieść jest wielowątkowa, polifoniczna, autorka przeplata naturalizm z magicznym realizmem. Cenię film za warstwę wizualną i świetne zdjęcia Polaków: Michała Englerta i Mateusza Wichłacza – mówi Anna Ursulenko, adiunkt w Instytucie Filologii Słowiańskiej Uwr., kuratorka cyklu „Kino Ukraina”. I śmieje się, że z jej wyborów filmów do cyklu wynika, że współczesne ukraińskie kino jest mocno sfeminizowane. O czym opowiadają twórcy? – Oczywiście o wojnie, choć nie ma bardzo wiele filmów na jej temat, w gatunkowym kinie dominuje komedia. I każdy reżyser ma własny świat, do którego zaprasza widzów – tłumaczy Anna Ursulenko.

Marysia Nikitiuk akcje umieściła w wiosce, gdzie dziewczynka poznaje życie, obserwując romans nastoletniej kuzynki. Kiedy ukochany przestępca ucieka, kuzynka dziewczynki zostaje zmuszona do ślubu z innym. Obie przekonają się, czym jest walka o marzenia.

Ponoć krytycy mówią o filmie, że jest „świeżym powiewem ze Wschodu” i „prawdziwym odrodzeniem kina ukraińskiego. Scenariusz filmu zdobył Nagrodę ScripTeast im. Krzysztof Kieślowskiego! Film pokazany został już na Berlinale, w sekcji Panorama. To tam selekcjonerzy zapraszają odważne i niekonwencjonalne filmy.

Po pokazie będzie można porozmawiać z Tomaszem Sikorą – muzykiem zespołu Karbido, kompozytorem, założycielem niezależnej oficyny wydawniczej Hermetyczny Garaż. Gość świetnie zna się na ukraińskiej kulturze, jeździ tam i zna problemy Ukrainy. Współpracuje m.in. z Jurijem Andruchowyczem, pierwszym laureatem naszej wrocławskiej Nagrody Angelus dla autorów najlepszej środkowoeuropejskiej prozy. Organizuje Festiwal Twórczej Współpracy WROCloveUKRAINA.

– 10 lat temu właściwie nie było ukraińskiego kina – tłumaczy Sikora. – A przecież twórcy mają mnóstwo do powiedzenia i dziś już można organizować przeglądy. Zwiastunem nowości był film „Plemię” o niesłyszącym chłopaku, który musi znaleźć miejsce w internacie pełnym układów – zauważa.

Przekonajmy się, że kino ukraińskie jest interesujące.


Małgorzata Matuszewska

Fot. materiały prasowe DCF

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz